Lepsza jazda na łyżwach i szybsze operowanie krążkiem - to były atuty Polaków w starciu z Rumunami. Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany wychowanek Podhala Nowy Targ Tomasz Malasiński, który strzelił dwa gole, w tym najpiękniejszego, po trafieniu w samo okienko! Stuprocentową skutecznością popisał się największy rutyniarz wśród "Biało-czerwonych", 36-letni Leszek Laszkiewicz z JKH Jastrzębie-Zdrój. "Laszka" oddał dwa strzały, z których zdobył dwa gole, do których dorzucił jeszcze asystę. Najważniejsze jednak, że Polacy pokazali się jako zespół, który jest gotowy do walki o awans na zakończenie misji świetnych rosyjskich trenerów - Bykowa i Zacharkina, w służbie polskiemu hokejowi. Mieliśmy przewagę, oddawaliśmy więcej strzałów i wyszliśmy na prowadzenie już po 131 sekundach gry. Tuż po wznowieniu gry w tercji rywala, wychowanek Orlika Opole - Paweł Dronia przymierzył z nadgarstka i Gellert Ruczuj był bezradny. Kolejne bramki mogli zdobyć: Adam Bagiński, Tomasz Malasiński i Aron Chmielewski, lecz golkiper występujący w Cikszeredzie był czujny. Im dłużej trwała I tercja, tym częściej Rumuni pojawiali się pod bramką Przemysława Odrobnego. W 12. min szansę na wyrównanie miał Ervin Moldovan, który uciekł Jakubowi Wanackiemu, lecz uratowała nas interwencja Odrobnego. Później świetną okazję na zdobycie gola na 1-1 zmarnował Mihail Georgescu, który strzelał tuż sprzed bramki. Zmarnowane okazje przez Rumunów się zemściły, gdy Jakub Witecki zakręcił rywalami pod bandą i idealnie podał przed bramkę do Leszka Laszkiewicza, który tylko dostawił kija i krążek ugrzązł w bramce. "Biało-czerwoni" dobrze zaczęli także II tercję i szybko podwyższyli prowadzenie. Koronkową akcję przeprowadziła nasza pierwsza formacja. Marcin Kolusz oddał do Krzysztofa Zapały, ten wpadł za bramkę i dograł do nadciągającego Tomasza Malasińskiego, który z bliska trafił do siatki. W końcówce II odsłony Polacy wykorzystali drugą w tym meczu przewagę, będącą efektem faulu bramkarza Ruczuja na Marku Strzyżowskim, który tuż po wyjściu z boksu kar popędził na bramkę i mijał już golkipera, gdy ten go podciął. Krążek wędrował jak po sznurku z kija Leszka Laszkiewicza na kij Grzegorza Pasiuta, który natychmiast oddał Sebastiana Kowalówki, a ten dopełnił formalności uderzeniem do pustej bramki.Za moment znowu graliśmy w pięciu na czterech i nasz kapitan Marcin Kolusz przytomnie zmienił tor lotu krążka po uderzeniu spod niebieskiej linii Pawła Droni. Sędzia z Norwegii Per Gustav Solem obejrzał jeszcze zapis wideo, by upewnić się, że nie było spalonego w polu bramkowym, a gdy okazało się, że Kolusz stał idealnie przed strefą zarezerwowaną dla bramkarza, wskazał na środek. W III tercji wystarczyły nam trzy i pół minuty do zdobycia kolejnych dwóch goli. Najpierw Leszek Laszkiewicz, obsłużony przez Mikołaja Łopuskiego, ładnym balansem ciała zwiódł bramkarza i z bekhendu podwyższył na 6-0, a za moment Tomasz Malasiński huknął w samo okienko i to z pierwszego krążka, po podaniu Zapały i Ruczuj wpuścił ostatniego w tym meczu gola, gdyż później ustąpił miejsca między słupkami Adrianowi Catrinoiemu.W 52. min Rumuni grali w przewadze po faulu Leszka Laszkiewicza i o mały włos krążek przypadkowo odbity przez Bartosza Dąbkowskiego nie wylądował w naszej siatce. Uratował nas refleks Odrobnego. Za moment do boksu kar powędrował Kotlorz, ale to my byliśmy bliscy zdobycia bramki w osłabieniu. Adam Bagiński wywalczył krążek pod bandą i oddał go Krystianowi Dziubińskiemu, który uciekł obrońcy, położył już Catrinoiego, ale posłał "gumę" obok słupka.W końcówce meczu na wysokości zadania znowu stanął nasz bramkarz. "Wiedźmin" obronił strzał z najbliższej odległości Matyasa Biro - napastnika z zespołu juniorskiego słowackiej Nitry.Do kuriozalnej sytuacji doszło na początku II tercji. Na tafli zalegało tyle wody, że sędzia musiał zarządzić przerwę, w trakcie której zamieniła się ona w lód. Siemens Arena w Wilnie hokejowi służy tylko wyjątkowo, na co dzień grają w niej koszykarze. Tymczasowa instalacja mrożenia działa jak na tymczasową przystało. W drugim meczu Polska zmierzy się z Litwą w poniedziałek o godz. 19. Transmisja w TVP Sport. *** Stawką turnieju jest awans na zaplecze światowej elity - do MŚ Dywizji IA. Wywalczy je tylko jeden z sześciu zespołów. Oprócz Polski, Rumunii, Chorwacji i Wielkiej Brytanii w walce jest jeszcze Holandia i Litwa. W pierwszym meczu doszło do sporej niespodzianki - beniaminek na tym poziomie - Chorwacja rozbił faworyta MŚ i spadkowicza ze światowej II ligi - Wielką Brytanię 4-0. Hokejowe MŚ Dywizji IB w Wilnie: Polska - Rumunia 7-0 (2-0, 3-0, 2-0) Bramki: 1-0 Dronia (2:11 Kolusz, Zapała), 2-0 Laszkiewicz (18:07 Witecki), 3-0 Malasiński (27:15 Kolusz, Zapała), 4-0 Kowalówka (37:57 Pasiut, Laszkiewicz w przewadze), 5-0 Kolusz (39:17 Dronia, Dutka w przewadze), 6-0 Laszkiewicz (42:19 Łopuski), 7-0 Malasiński (43:24 Zapała, Dutka). Polska: Odrobny - Dutka, Dronia, Malasiński, Zapała, Kolusz - Dąbkowski, Pociecha, Pasiut, Kowalówka, Chmielewski - Kotlorz, Wajda, Łopuski, Witecki, Laszkiewicz - Rompkowski, Wanacki, Strzyżowski, Dziubiński, Bagiński. Kary: 8 oraz 8 min.Strzały: 36 - 14.Pozostałe mecze i tabela Chorwacja - Wielka Brytania 4-0 (2-0, 1-0, 1-0) Litwa - Holandia 4-0 (1-0, 0-0, 3-0) Tabela: M Z P bramki pkt 1. Polska 1 1 0 7-0 3 2. Litwa 1 1 0 4-0 3 3. Chorwacja 1 1 0 4-0 3 4. W.Brytania 1 0 1 0-4 0 5. Holandia 1 0 1 0-4 0 6. Rumunia 1 0 1 0-7 0 Autor: Michał Białoński