Interia: Wbrew pozorom, mecz z Litwą wcale nie był dla pana łatwy. Przemysław Odrobny, bramkarz reprezentacji Polski: - Oczywiście. Mecze, w których nie ma wielu strzałów, są ciężkie z perspektywy bramkarza. Cały czas trzeba się grzać, krzyczeć i przynajmniej tak wspomagać kolegów i w ten sposób też samemu utrzymywać się w grze. Miałem założenia od trenera, w jaki sposób utrzymać ciepło organizmu. Najważniejsze jest zwycięstwo, cieszymy się i jedziemy dalej! Po takim zwycięstwie Mazurek Dąbrowskiego brzmi jeszcze piękniej. Nie mogliście lepiej przygotować sobie gruntu przed decydującym meczem z Węgrami. - Oni wygrali z Litwą 4-0. Co prawda Litwa miała mniej czasu na regenerację niż my i miała bardziej wymagającego rywala niż my w czwartek, no ale pokazaliśmy wynikiem, że jesteśmy o klasę lepsi od Litwinów i to tylko może działać na naszą korzyść. Węgrzy mogą się obawiać meczu z nami. Bronił pan pewnie, a kocie ruchy w najlepszych interwencjach są efektem metod treningowych w nowym klubie? - Koledzy mi pomogli, nie miałem dużo roboty. Myślę, że francuska liga jest szybsza niż polska i dlatego mogę podszkolić niektóre trudniejsze elementy i to dzisiaj zaprocentowało tak zwanymi "kocimi obronami". Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz, korespondencja z Budapesztu