Polski Związek Hokeja na Lodzie po odejściu Dawida Chwałki miał być bardziej transparentny i wsłuchać się w opinię ekspertów, jak i przedstawicieli klubów. Wydawało się, że w hokejowym środowisku, zmagającym się z wieloma problemami, w końcu powiało optymizmem. Tymczasem działania PZHL oraz spółki PHL, jak dzieliły, tak dalej dzielą włodarzy klubów, ale też kibiców. Sposób komunikacji dalej pozostawia wiele do życzenia, bo część przedstawicieli ekip PHL o obniżeniu kwoty za dodatkowego obcokrajowca dowiedziała się od nas...- Jeżeli pan Minkina ma taki pomysł, to mamy nadzieję, że chodzi mu o przyszły sezon. Do rozpoczęcia ligi zostały już niecałe dwa miesiące, więc o żadnych zmianach po prostu nie może być mowy - podkreśliła Agata Michalska.- Chodzi tu przede wszystkim o zasady. Większość klubów budowała zespoły w oparciu o zatwierdzone przepisy. Wprowadzenie nowych rozwiązań jeszcze w tym sezonie byłoby nieetyczne i niesprawiedliwe - dodała prezes TatrySki Podhala Nowy Targ.Naprawdę trudno nie zgodzić się z tymi argumentami. Sporo mówi się o stworzeniu systemu na lata, ale kończy się tylko na słowach. Tej sytuacji dodatkowej pikanterii dodaje fakt, iż kluby wyrażały wolę zmian w regulaminach w kwietniu i w maju, ale przedstawiciele związku byli wtedy nieugięci. Twardo bronili swoich racji i używali argumentów o konieczności chronienia polskich zawodników, a także formułowali twierdzenia o tym, że w Polskiej Hokej Lidze grają wątpliwej klasy obcokrajowcy.Ostatnią zmianą przepisów, mówiąc bardzo delikatnie, zaprzeczyli samym sobie.