W gdańskim turnieju Polacy pokonali po dogrywce 6-5 Koreę Południową i 5-1 Ukrainę, ale w trzecim spotkaniu przegrali z Kazachstanem 1-2. Rywale "Biało-czerwonych" zanotowali natomiast komplet zwycięstw - wcześniej także 5-1 wygrali z Ukrainą oraz okazali się lepsi 4-2 od Azjatów. - Biorąc pod uwagę cały turniej, można być zadowolonym. Po meczu z Kazachstanem odczuwamy jednak spory niedosyt, bo sytuacji do zdobycia kolejnych bramek nie brakowało. Pierwszą tercję przegraliśmy 0-2, ale kolejne dwie były w naszym wykonaniu bardzo udane. Dziękuje zawodnikom za wysiłek i pracę, jaką wykonali podczas tego turnieju. Jestem pod wrażeniem ich zaangażowania, ale są też rzeczy, które musimy poprawić - powiedział Płachta. Do tych ostatnich elementów należy na pewno zaliczyć grę w osłabieniu oraz w przewadze. Polacy tracili sporo bramek, kiedy mieli na lodzie jednego zawodnika mniej, sami natomiast wykorzystali tylko jeden okres gry pięciu na czterech. - Wynika to również z tego, że w tej imprezie zabrakło kilku podstawowych hokeistów i musieliśmy stworzyć nowe piątki oraz próbować różnych kombinacji. W tym zestawieniu odbyliśmy trzy treningi i rozegraliśmy cztery mecze, w tym jeden nieoficjalny. To za mało, aby odpowiednio funkcjonować. Generalnie pozytywnie jednak oceniam postawę całego zespołu, bo ma on charakter - tłumaczył. Wszyscy uczestnicy gdańskiego turnieju wezmą pod kwietnia w Kijowie udział w mistrzostwach świata Dywizji 1A. W stolicy Ukrainy zagrają także Austriacy i Węgrzy, a awans do elity wywalczą dwie najlepsze ekipy. - Udział w tej prestiżowej i świetnie zorganizowanej imprezie był pierwszym etapem przygotowań do mistrzostw świata. W Gdańsku mieliśmy okazję sprawdzić kilku młodych zawodników, którzy pokazali się z dobrej strony. W lutym mamy w planie udział w podobnym turnieju - podsumował Płachta.