"Biało-czerwoni" rozbili Japonię 10-4 w swoim ostatnim meczu podczas mistrzostw Dywizji IA w Spodku. Już przed meczem wiedzieli, że nie mają szans na awans, ale rozpoczęli tak, jak gdyby miałby to być ich najważniejszy bój. W 13. minucie prowadzili już 5-0. Wajda założył dziś sprzęt i aż do 60. minuty stał w boksie. Gdy prawie pełen Spodek dopingował naszych hokeistów do zdobycia 10. gola, obrońca Comarch Cracovii pojawił się na lodzie i pół minuty później, a 12 sekund przed końcem, zdobył bramkę! - Wychodząc na lód bardziej koncentrowałem się na tym, żeby nic mi się nie stało. A że udało się strzelić, to tylko na plus. Nie zdobywam wielu goli, więc tym bardziej jest to miłe zakończenie sezonu - powiedział skromnie. Japonię zdeklasowaliśmy. - Fajnie się to zakończyło. To sukces wszystkich chłopaków. Walczyli na pełnych obrotach i wyszło całkiem nieźle - dodał Patryk Wajda. Zapewnił, że ze zdrowiem nie jest źle. - Będzie lepiej z każdym dniem. Opuchlizna będzie ustępować i za cztery tygodnie będę gotowy. To nie jest kontuzja, która wykluczyłaby mnie z połowy sezonu - podkreślił. Nasz zespół zajął w Katowicach trzecie miejsce. Szkoda przegranych meczów z Włochami i Koreą, bo w drugiej części turnieju "Biało-czerwoni" pokonali głównych faworytów do awansu - Słoweńców i Austriaków. Okazało się, że - wbrew przedturniejowym kalkulacjom - szansa na awans była większa niż przed rokiem w Krakowie. Trzecie miejsce to jednak naprawdę dobry wynik. Jak turniej ocenia Patryk Wajda? - Myślę, że na plus. Na początku było słabo, ale później podnieśliśmy się i możemy być dumni, że wstaliśmy z kolan. Wyniki innych meczów nie były dla nas korzystne, ale ogólnie jest dobrze - podsumował Patryk Wajda. Mirosław Ząbkiewicz, Katowice