Dla Polaków to był pierwszy mecz w nowym sezonie reprezentacyjny. Poprzedni zakończył się spadkiem z Elity. Rywalem od razu był silny rywal - Węgry. Gospodarze na wiosnę awansowali do Elity. Obie ekipy prezentują jednak zbliżony poziom. Początkowo Polaków miało nie być w turnieju w Budapeszcie. Ostatecznie zajęli oni miejsce Ukrainy. Polski napastnik nie stawił się na zgrupowaniu kadry. "Nie odbierał telefonu" Kontuzje i choroby. Selekcjoner nie miał łatwo, czterech debiutantów Od początku zgrupowania naszej reprezentacji nie omijały kłopoty. Z powodu kontuzji i problemów zdrowotnych Robert Kalaber musiał sięgać do powołań z rezerwy. Z kadry wypadali zawodnicy niemal tuż przed meczem. Tak było w przypadku Łukasza Kamińskiego. Ten na ostatnim treningu złamał kość śródręcza. W jego miejsce w ostatniej chwili do stolicy Węgier popędził Krystian Dziubiński, jeden z niewielu doświadczonych hokeistów, których powołała selekcjoner. Słowak chciał bowiem w tym turnieju sprawdzić młodych zawodników. Dla niego to miał być przegląd wojska przed walką o powrót do Elity. W meczu z Węgrami szansę debiutu w Biało-Czerwonych barwach otrzymali: Jakub Ślusarczyk, Mikołaj Syty, Mateusz Ubowski i Szymon Kiełbicki. Koszmarna druga tercja Pierwsza tercja przyniosła tylko jedną bramkę i padła ona w trochę kontrowersyjnych okolicznościach, bowiem mocno utrudniona była pozycja naszego bramkarza Davida Zabolotny'ego, który stracił kij. Do pustej bramki krążek skierował Simon Szathmary. Sędziowie analizowali jeszcze sytuacją na wideo, ale nie dopatrzyli się przewinienia. Bramka ta padła zaraz po tym, jak Polacy nie wykorzystali kontry. Szathmary to czeski hokeista, który w meczu z Polską debiutował w barwach Węgier. Jego dziadek Jan Suchy był medalistą igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata z Czechosłowacją. Obie ekipy miały kilka okazji na strzelenie gola, a Polacy grali nawet w przewadze, ale nie wykorzystali tego czasu na pokonanie węgierskiego bramkarza Adama Vaya. Druga tercja rozpoczęła się fatalnie. Bardzo szybko na ławkę kar powędrował Syty. Gospodarze wykorzystali okres gry w przewadze. Do odbitego przez Zabolotny'ego krążka po strzale spod niebieskiej popędził Mark Schlekmann, kierując "gumę" obok polskiego golkipera. Trzecią bramkę Polacy stracili, grając w przewadze. Na ławkę kar powędrował Akos Mihaly. Biało-Czerwoni wygrali bulik w tercji obronnej Węgrów, ale stracili krążek po niecelnym podaniu. Wykorzystał to Csanad Erdely, który popędził z własnej tercji na bramkę Zabolotny'ego. W tej tercji Węgrzy z wielką swobodą operowali krążkiem, często zmykając naszą drużynę w tercji obronnej. Biało-Czerwoni mieli wielkie problemy z zawiązaniem akcji. Po fatalnej drugiej tercji w ostatniej Polacy w końcu zaczęli grać nieco lepiej i szybciej. Od początku starali się strzelić bramkę i byli tego blisko, ale w dobrej sytuacji Ślusarczyk trafił w słupek. To jednak Węgrzy dalej trafiali do bramki. Wynik meczu podwyższył po indywidualnej akcji... 16-letniego Doman Szongoth, który pięknie przymierzył w okienko z lewego bulika. Rezultat ustalił Dominik Paś. Polacy musieli zagrać jednak w podwójnej przewadze, by strzelić gola rywalom. W pierwszym meczu turnieju Słowenia, która również w tym roku awansowała do Elity, przegrała z Włochami 0:2. Ci ostatni to gospodarze najbliższych zimowych igrzysk i rywale Polaków w mistrzostwach świata Dywizji I, jakie odbędą się w na przełomie kwietnia i maja w Rumunii. W piątek, 8 listopada, rywalem Polaków będzie inny beniaminek Elity - Słowenia (godz. 15.00). W drugim meczu Węgry zagrają z Włochami (godz. 18.45). Wyniki: Węgry - Polska 4:1 (1:0, 2:0, 1:1)Bramki: 1:0 Simon Szathmary (11), 2:0 Mark Schlekmann (22, Bence Stipsicz-Tamas Sarpatki, w przewadze), 3:0 Csadan Erdely (32, w osłabieniu), 4:0 Doman Szongoth (55, Vilmos Gallo), 4:1 Dominik Paś (58, Karol Biłąs-Damian Tyczyński, w podwójnej przewadze).Kary: 12:8. Słowenia - Włochy 0:2 (0:0, 0:1, 0:1)Bramki: 0:1 Luca Zanatta (29, Alex Petan), 0:2 Diego Cuglietta (60, Giordano Finoro-Nick Saracino, do pustej bramki).