Napastnik Zagłębia Sosnowiec po zejściu z lodu długo nie mógł nic powiedzieć przez ściśnięte gardło. - Jest mi bardzo przykro - wykrztusił w końcu. Skrzydłowy trzeciego ataku zdobył trzy i pół minuty przed końcem trzeciej tercji strzelił gola, który dał nam remis i dogrywkę. Jako jeden z trzech Polaków - obok Damiana Słabonia i Leszka Laszkiewicza - pokonał Ogurasznikowa również w karnych, dzięki czemu wróciliśmy do gry, ale po meczu obwiniał siebie za porażkę. - Nie strzeliłem najważniejszego karnego i biorę to na siebie - powiedział i ze spuszczoną głową ruszył do szatni. Wcześniej przyznał jednak, że szanse na awans wciąż są. Jednak nasz los nie już tylko i wyłącznie w naszych rękach. W piątek Austriacy muszą pokonać Kazachstan i pewnie to zrobią, a biało-czerwoni muszą pokonać Koreę Południową, a w sobotę wygrać z Austrią. - Byliśmy chyba przemotywowani , bo nie graliśmy tego, co powinniśmy - ocenił na gorąco Marcin Jaros. - Na pewno za mało strzelaliśmy, bo żeby w końcu zdobyć gola, musimy często próbować. Inna sprawa to sędziowanie. Momentami było fatalne. W ogóle pierwsza bramka dla Kazachstanu nie powinna zostać uznana, bo Rafał był faulowany. Rozmawiał w Innsbrucku Mirosław Ząbkiewicz