- Cóż, nie wyszedł nam ten turniej, graliśmy słabo i w złym stylu spadamy. Udał się nam tylko mecz ze Słowenią. Czasem tak się zdarzało, że jedna wygrana wystarczała do utrzymania, ale w tym roku trzeba było zdobyć więcej punktów - posumował Szopiński, który jest obecnie trenerem PGE Orlika Opole. Według Szopińskiego stawka w tym roku była niezwykle wyrównana i każdy z zespołów walczył zarówno o awans, jak i o uniknięcie degradacji. - Polacy mogliby liczyć na więcej w tej rywalizacji, gdyby byli optymalnie przygotowani do tego turnieju pod względem fizycznym. Chłopakom na pewno nie można odmówić ambicji, ale ta drużyna zagrała na tyle, na ile było ją stać. A nie było jej stać na wiele. Zawsze wychodzę z założenia, że w sporcie nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba sobie zapracować - nie ma wątpliwości 109-krotny reprezentant Polski. Polski hokej przeżywa obecnie ogromne problemy organizacyjne i finansowe. Na słaby występ w Budapeszcie złożyło się wiele czynników, nie tylko czysto sportowych. - Hokej, po piłce nożnej, jest najbardziej popularną grą na świecie. To jednak drogi sport, a w Polsce jest mało lodowisk, mało zawodników i pieniędzy. Finansowanie szkolenia opiera się głównie na barkach rodziców. Trzeba opracować program naprawy i rozwoju polskiego hokeja, a potem cierpliwie pracować. Środowisko powinno się zjednoczyć i ciągnąć wózek w jedną stronę. Wtedy może wychowamy hokeistów, którzy będą w stanie wejść na wyższy poziom. A z tych zawodników, którzy teraz grają w reprezentacji trzeba wycisnąć co się da i za rok postarać się wrócić do Dywizji 1A. Jestem przekonany, że stać naszą reprezentację, aby grała na zapleczu elity - nie ma wątpliwości Szopiński. Polacy na mistrzostwach w Budapeszcie zajęli ostatnie szóste miejsce z dorobkiem trzech punktów i po czterech latach spadli z Dywizji 1A.