Polscy kibice w "Spodku" gorącymi brawami podziękowali hokeistom za cały turniej, ale po znakomitej drugiej części turnieju w wykonaniu "Biało-czerwonych", tym większa szkoda porażek z Włochami i Koreą na początku mistrzostw.- Nie można nam odmówić zaangażowania w pierwszych dwóch spotkaniach. Rzeczywiście, zdajemy sobie sprawę, że gra wyglądała słabiej i że stać nas na dużo więcej, ale taki jest sport. Tym razem obeszliśmy się smakiem i musimy wyciągnąć z tego wnioski - powiedział Krzysztof Zapała.Nasz doświadczony środkowy zapamięta mistrzostwa w "Spodku" bardziej jako turniej, w którym nasz zespół przełamał kolejne bariery niż jako turniej straconej szansy. Niewiele zabrakło, a awansowalibyśmy do elity, ale z drugiej strony trzeba docenić zwycięstwa z wyżej notowanymi rywalami - Słowenią i Austrią.- Najbardziej zapamiętam mistrzostwa od momentu przełamania, gdy Patryk (Wajda - przyp. red) dostał krążkiem w twarz - powiedział napastnik, który debiutował w kadrze na MŚ osiem lat temu.Patryk Wajda blokując strzał na początku meczu ze Słowenią, rzucił się na lód i krążek trafił go w twarz. Zjechał z lodu ze złamaną szczęką. Jeszcze w nocy przeszedł zabieg w szpitalu, ale wrócił do zespołu, a w piątek włożył sprzęt i nie dość, że wyjechał na lód na ostatnie sekundy, to jeszcze strzelił bramkę!- Niesamowicie zakończył mistrzostwa. Przechodziły mnie ciarki. Niesamowita sprawa. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. W życiu sportowym chyba jeszcze z niczego nie byłem tak szczęśliwy, jak z tego, że wyszedł dziś z nami. To od niego zaczęło się nasze przełamanie. Przynajmniej ja to tak widzę - dodał Krzysztof Zapała. Z Katowic Mirosław Ząbkiewicz