Interia.pl: Przegrana walka o Puchar Polski, mistrzostwo Polski, a później z reprezentacją o awans do MŚ Dywizji I A. Kapitan reprezentacji Polski nie tak sobie wyobrażał miniony sezon? Marcin Kolusz*, kapitan reprezentacji Polski, napastnik Ciarko KH Sanok: - Plany były zupełnie inne. Każdy się spodziewał w Sanoku Pucharu Polski, mistrzostwa kraju, ale taki jest sport. Nigdy nie można z góry zakładać, że coś wygrasz. Ale nie uznaję tego sezonu za stracony. Nabrałem wielu doświadczeń, teraz postaram się wyciągnąć wnioski. Patrzę w przyszłość pozytywnie. W Sanoku wszystko układało się wam pomyślnie do listopada, gdy gromiliście w lidze konkurencję, nie przynieśliście wstydu na Pucharze Kontynentalnym, mieliście w składzie Wojtka Wolskiego, a później było znacznie gorzej. Czy kłopoty zaczęły się wraz z odejściem trenera Milana Stasza? - Wiele elementów złożyło się na nasze niepowodzenia, zmiana trenera była jednym z nich. Te inne? - Przyjście Wojtka Wolskiego uśpiło naszą czujność, ale o pozostałych nie chcę mówić. Przyczyny porażki najpierw musimy znaleźć w nas samych, a dopiero później w otoczeniu - trenerach i działaczach. Każdy jest winien niepowodzeń, tak samo jak sukces ma wielu ojców. Wiem, że to ciężkie zadanie, ale każdy musi zrobić swój rachunek sumienia. Po sezonie ligowym, w rozmowie z hokej.net, dosyć ostro skrytykowałeś trenera Sztefana Mikesza, który nastał po Milanie Staszu. - Moje słowa zostały wówczas źle zinterpretowane. Nie można całej winy zrzucać na barki trenera Mikesza. On przecież przejął zespół późno, nie przygotowywał go fizycznie do sezonu, nie miał czasu na właściwe poznanie drużyny. Na pewno nie chciałem trenera urazić w tym wywiadzie. Wiem jedno - trener Mikesz ma pojęcie o hokeju, preferuje nowoczesną szkołę hokejową, a ja nie chciałem mu zrobić przykrości. Wiesz już, co się stało z naszą reprezentacją podczas drugiej tercji meczu z Ukrainą podczas kwietniowych MŚ Dywizji I B w Doniecku? To był problem mentalny, czy fizyczny? W pierwszej tercji broniąc się w osłabieniu nie pozwalaliście rywalom na tak wiele, jak w drugiej, w okresach gry pięciu na pięciu. - To prawda, wyrównany mecz zamienił się w obronę Częstochowy. Sił nam nie brakło, zawiodła mentalność. Jakbyśmy się przestraszyli wizji pokonania Ukrainy na jej terenie. Właśnie dlatego sporo wagi nasi trenerzy Zacharkin i Bykow przywiązują do pracy nad naszą mentalnością. Oni wiedzą, że potrafimy grać, my również to wiemy. Musimy jeszcze uwierzyć w siebie, a także nauczyć się konsekwencji, dyscypliny taktycznej i systematyczności. Współczesny hokej polega właśnie na tym, aby grać przez 60 minut równo, systematycznie, bez przestojów. Nabierałeś hokejowych szlifów w Kanadzie, Czechach i na Słowacji, zatem wiesz z pewnością, jak wiele polską ligę dzieli od choćby słowackiej. Czy jest zatem szansa, aby nasza reprezentacja zrobiła postęp i awansowała na zaplecze elity MŚ bazując na zawodnikach z Polskiej Ligi Hokejowej? - Na pewno potrzebne są nam jak najczęstsze kontakty z silniejszymi przeciwnikami. Wspaniale byłoby, gdybyśmy cały sezon mogli zagrać w mocnej drużynie, występującej w silniejszej od naszej lidze. Tak moglibyśmy podnieść umiejętności. Nie jest jednak powiedziane, że nie uda się tego dokonać poprzez występy w PLH. Na pewno jest to do zrobienia, ale musiałoby nastąpić zjednoczenie całego środowiska w realizacji wspólnego celu - podniesienia poziomu reprezentacji Polski. - Głęboko wierzę, że nasz hokej choć trochę idzie do przodu. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale coś się zaczyna dziać. Ja to wyczuwam i jestem optymistą. Na opcję Olivia Gdańsk w KHL nas nie stać, bo to drogie przedsięwzięcie... - Nie chodzi tylko o pieniądze. Spójrzmy prawdzie w oczy - pod względem sportowym KHL to dla nas jeszcze za wysokie progi. Być może młodsze pokolenie, przy dobrej pracy trenerów i działaczy, będzie w stanie sprostać takiemu wyzwaniu, ale my jeszcze nie. My chcemy iść do przodu, ale krok po kroku. Czyli przez austriacką ligę EBEL? - Być może, ale na nowy sezon skład tej ligi jest zamknięty. Ale jeśli byłaby możliwość grać w Austrii od nowego sezonu, to tylko temu przyklasnąć i wziąć się do dalszej pracy. Moglibyśmy w ten sposób podnieść poziom nie tylko reprezentacji, ale i całej ligi! Każdy ligowiec z Polski chciałby przecież trafić do drużyny grającej w EBEL-u i starałby się wybić najpierw na własnym podwórku. Co dalej z tobą? Zostajesz w KH Ciarko Sanok? - Nie myślę jeszcze o przyszłości. Mam kontrakt w Sanoku obowiązujący do końca miesiąca. Później będę szukał pracodawcy i myślał, co dalej. Nie spróbujesz jeszcze raz swych sił za granicą? - Gdybym otrzymał ofertę na zasadzie: "Chcemy cię, przyjeżdżaj", to ok, wybrałbym się za granicę. Na dzisiaj nie mam jednak takiej. Owszem, mógłbym wyjechać na testy i sprawdzać się, przebijać. Coś takiego mnie jednak nie interesuje z uwagi na sytuację rodzinną. Jestem głową rodziny, mam małą córeczkę. Po paru sezonach w polskiej lidze, gdy pracodawcy mi nie płacili, bądź robili to nieregularnie, stabilizacja finansowa jest dla mnie ważną sprawą. Ale kapitan reprezentacji Polski nie powinien mieć kłopotów ze znalezieniem pracodawcy choćby w kraju. - Nowy Targ się zbroi, szykuje drużynę na ligę, możliwości powinno być wiele. Powrót do Podhala byłby wygodny nie tylko dla mnie, ale i rodziny. Fajnie byłoby znowu założyć szarotkę na piersi. Kto jest twoim faworytem do zdobycia mistrzostwa świata? Najsolidniej wygląda Rosja, ale sensacją turnieju jest też Szwajcaria, która posłała na deski Czechów, Szwedów, a nawet Kanadę! - Wynika z tego jasno, że silna liga jest podstawą. Szwajcarzy mają taką, podobnie jak w piłce nożnej Niemcy, którzy nawet Hiszpanię prześcignęli. Niemcy zaczęli naprawiać swoją piłkę, inwestować w ligę, szkolenie młodzieży i teraz mają tego efekty. Szwajcarzy wprowadzili kanadyjską szkołę do swojego hokeja ładnych kilka lat temu i teraz zbierają plony długoletniej pracy. Ciężko wytypować jednego faworyta do zdobycia mistrzostwa świata. Byłaby nim Kanada, ale z uwagi na to, że za oceanem trwa walka o Puchar Stanleya, do Szwecji przywiozła rezerwowy skład. Co usłyszałeś od trenera reprezentacji Igora Zacharkina na podsumowanie sezonu, jakie zorganizowali wam z Bykowem w Krakowie? - Powiedział, że mamy podstawy ku temu, aby się rozwijać. Dodał, żebyśmy nie myśleli, iż jesteśmy tępi, gdyż to, co teraz prezentujemy nie jest szczytem naszych możliwości. Chciał nas natchnąć optymizmem i wpoić kult pracy, bo tylko dzięki niej można coś osiągnąć. Głównie przemawiał do nas trener Zacharkin, ale Sława Bykow też dodawał swoje uwagi. Jak się porozumiewacie? - Ja rozumiem rosyjski, ale się w nim nie wypowiadam. Dlatego, gdy chcę coś powiedzieć, to mówię po polsku, posiłkuję się także angielskim. Taką mieszanką się dogadujemy, trenerzy są poliglotami. Wszyscy dostaliśmy też plan treningowy na lato, byśmy na sierpniowym zgrupowaniu byli lepiej przygotowani. Jak się będziesz przygotowywał do sezonu? - Przez ostatnie dwa lata przygotowywałem się z drużyną z Sanoka, ale mam też doświadczenie z indywidualnej zaprawy. Ona wymaga więcej wysiłku psychicznego, bo trudno jest się zmusić do pracy w pojedynkę. Grupa napędza do treningów, ale gdy zajdzie potrzeba, to przygotuję się również sam. Rozmawiał: Michał Białoński * Marcin Kolusz (urodzony 18 stycznia 1985 roku) - hokeista, grający na pozycji napastnika. Na początku XXI wieku był największą nadzieją polskiego hokeja. W wieku 15 lat zadebiutował w ekstraklasie, w barwach macierzystego Podhala Nowy Targ. W 2003 roku wyjechał do Kanady, by próbować swych sił w ojczyźnie hokeja. Po kilku miesiącach występów w Vancouver Giants został wydraftowany do klubu NHL Minnesota Wild, ale nie zdołał w nim zadebiutować. "Kolos" próbował swych sił w ekstraklasie Czech (Ocelarzi Trzyniec) i Słowacji (SKP Poprad), po czym wrócił do Polski, by najpierw z Podhalem (2010), a później z KH Ciarko Sanok (2012) sięgnąć po mistrzostwo Polski.Od 2006 roku występuje w reprezentacji Polski.