Hokejowa reprezentacja Polski w środę o godz. 12 zmierzy się z Holandią. Transmisja w kanale TVP Sport, a internetowa w Interia.pl. INTERIA.PL: Udało się wygrać pierwsze dwa mecze na MŚ Dywizji IA w Wilnie - z Rumunią 7-0 i wczoraj z Litwą 3-2. Dostrzega pan jakieś błędy w naszej grze? Igor Zacharkin, selekcjoner hokejowej reprezentacji Polski: Nie patrzymy w ten sposób. Dopóki pozostał nam choćby jeszcze jeden rywal do przejścia na tym turnieju, nie zastanawiamy się nad tym co było, tylko inkasujemy punkty i idziemy dalej. Mecz z Litwą analizujemy tylko z punktu widzenia przestrzegania dyscypliny taktycznej, realizacji schematów i eliminowaniu słabych stron drużyny. Nic więcej, idziemy dalej, nie przywiązujemy do tych zwycięstw żadnego znaczenia. Nie za łatwo w niektórych momentach oddaliśmy inicjatywę Litwinom, którzy grali ostro, na pograniczu faulu? - Faktycznie, mecz z Litwą był twardy, jak w finale play-off. Rywal grał ostro, a sędzia pozwalał na taki styl. Do tego publiczność dodawała skrzydeł hokeistom Litwy. W takiej brutalnej grze wyszły nasze niedostatki, które dotyczą bazy, spraw podstawowych. - W ciężkich sytuacjach nasi chłopcy gubią się, zapominają o tym, co wypracowaliśmy w procesie treningowym. A to zaczynają podawać niecelnie, a to przyjmują złą pozycję w obronie. Przy brutalnej grze rywala uwidaczniają się nasze problemy, ale z drugiej strony też zobaczyliśmy, że w kryzysowym momencie drużyna pokazała charakter, wytrwałość. Chłopaki dowiedli, że potrafią grać na osiągnięcie dobrego wyniku. Przy tym wszystkim wielu naszych graczy jest bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, a dzięki temu potrafią strzelać gole. - W meczu z Litwą mieliśmy okazję strzelić znacznie wcześniej drugiego, a nawet trzeciego gola, gdyby się to udało, nie mielibyśmy tak emocjonującej końcówki. Umiejętność strzelania gola na trzy, czy cztery zero jest o tyle istotna, że ona uspokaja przeciwnika, a w ten sposób możemy grać tak, jak my tego chcemy. Miał pan sporo pretensji do sędziego, który dawał nam kary z kapelusza, zwłaszcza Pawłowi Droni, przez co przyszło nam grać w podwójnym osłabieniu. - Ma pan rację, to był absolutnie błąd sędziego. Dronia nie zrobił nic innego, jak tylko wypchnął rywala z pola bramkowego. Takie zachowanie obrońcy jest dopuszczalne w przepisach. Takich sytuacji pod bramkami w hokeju zawsze jest wiele, ale sędziowie nigdy nie dyktują kary. Dlatego rzeczywiście byłem niezadowolony z tej decyzji arbitra, gdyż osłabił nas podwójnie w kluczowym momencie meczu. Wydawało się, że lada moment strzelimy bramkę na 3-0, a grając w podwójnym osłabieniu straciliśmy gola na 1-2. Przed decydującą fazą turnieju, który spośród rywali wydaje się panu trudniejszy - Wielka Brytania, czy Chorwacja? - Zostały nam trzy mecze i nie zamierzam spekulować, kto jest silniejszy, a kto słabszy. Wiem jedno - mamy wygrywać każdy mecz. Czeka nas mecz z drużyną Holandii, którą należy pokonać w środę. Chorwacja i Wielka Brytania, to plan dalszy. Dzisiaj w hokeju nie ma słabszych, każdego trzeba traktować poważnie. Mógłbym się rozwodzić długo na temat słabych i mocnych stron Anglików i Chorwatów, ale teraz to nie ma znaczenia. Liczy się tylko mecz z Holandią. Innych zadań na teraz nie mamy. Trzeba wygrać z Holendrami. Nie jest dla pana niespodzianką, że Chorwacja, która awansowała ze światowej czwartej ligi wygrała ze spadkowiczem z drugiej ligi - Anglią, a później również do zera ograła Holandię? - Tylko teoretycznie Chorwacja jest słabeuszem. Ta drużyna ma wielu naturalizowanych graczy. Trzon drużyny stanowią zawodnicy Miedwieszczaka Zagrzeb, którzy grają w zawodowej lidze KHL. Chorwaci mają naturalizowanych Kanadyjczyków, a także zawodników, którzy uczą się hokeja w amerykańskich college’ach. Dlatego fakt, że oni awansowali ze światowej czwartej ligi nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że prawidłowa praca chorwackiej federacji hokejowej zaczyna owocować. Chorwacka federacja robi wszystko, co w jej mocy, aby najlepszych zawodników o korzeniach chorwackich, namówić do powrotu do kraju, by grać na coraz wyższym poziomie. Czyli podstawą silnej Chorwacji jest Miedwieszczak grający w KHL-u? - Chorwaci z Miedwieszczaka nie są liderami tego klubu w lidze KHL, ale wystarczy, że trenują na co dzień z najsilniejszymi zawodnikami tej drużyny, dzięki czemu mogą się od nich uczyć, wspinać się na niedostępny dla nich dotąd poziom. Dlatego dobre wyniki Chorwacji na turnieju w Wilnie nie zaskakują mnie, ale jeszcze raz powtarzam - na razie interesuje mnie tylko mecz z Holandią. Trzeba ograć Holendrów, a później skoncentrujemy się nad Chorwatami. Zamierza pan dokonywać roszad w bramce, pozwolić odpocząć Przemkowi Odrobnemu, który świetnie się spisał w pierwszych meczach? - Nie, Przemek broni dalej. Jest w dobrej formie, a bardzo ważnym czynnikiem jest stabilizacja składu. Oczekuję dalszej poprawy gry w obronie i jeszcze lepszego przechodzenia do kontrataków. Zamierzamy robić dalsze postępy nie tylko w grze, a nasi hokeiści mają się czuć na lodzie coraz pewniejszymi, pełnymi wiary we własne siły. Tylko to nas może doprowadzić do końcowego sukcesy, a skład mamy dobry i nie trzeba w nim nic zmieniać! Rozmawiał: Michał Białoński