- W pierwszej tercji nie mieliśmy głowy, daliśmy sobie wbić te dwie bramki, były głupie kary - powiedział Chmielewski, który strzelił jedną z dwóch bramek dla Polski. W pierwszej tercji nie było widać po naszych zawodnikach zaangażowania. - W trakcie meczu skupiam się na grze piątki, która gra przede mną i mojej piątki, więc nie analizuję spotkania. Nie wiem, czy mogę się zgodzić z takim stwierdzeniem. Myślę, że wielu z nas po tym meczu będzie potrafiło spojrzeć w lustro - skomentował. - Nie wiem, gdzie jest wina, ale na pewno gdzieś w głowach - ocenił. Jak podkreślił, po drugiej i trzeciej tercji "widać, że umiemy grać". Gol dla Węgier na początku trzeciej tercji był jego zdaniem pechowy. - Człowiek walczy, walczy tę drugą tercję, żeby to odrobić, a potem przyjdzie takie coś, taki babol - przypomniał pechowo straconego gola na 2-3. W piątek nasi reprezentanci będą zbierać siły na ostatni mecz. - Jestem zmęczony. Graliśmy przez większość meczu na trzy piątki. Chcę mieć wolny dzień w piątek, żeby odpocząć. Zobaczymy, co zadecyduje trener - powiedział Chmielewski. W sobotę w swoim ostatnim spotkaniu w turnieju spotkają się z Kazachami. - Gramy, żeby zostać w tej dywizji. Mogą nam pomóc też mecze innych drużyn. Ale trzeba się skupić i wygrać ten mecz z Kazachstanem, choć wiemy, że to nie będzie łatwe - zaznaczył. Chmielewski zapewnił, że w kadrze panuje dobra atmosfera. - Trener wprowadza bardzo dobrą atmosferę, jest dobry kolektyw, ale brakuje wyników. Albo dostaniemy pechową bramkę, albo nie strzelimy w najważniejszym momencie. Czegoś brakuje - powiedział.