Grzegorz Wojtowicz, Polska Agencja Prasowa: Polscy hokeiści w Tallinnie będą rywalizować z Holandią, Ukrainą, Rumunią, Estonią i Japonią. Czego oczekuje pan od reprezentacji Polski na zbliżających się mistrzostwach? Leszek Laszkiewicz: - Zdecydowanie oczekuję awansu. Każde inne miejsce będzie można uznać za porażkę. Musimy wrócić na zaplecze elity, gdzie byliśmy jeszcze rok temu. To nasz obowiązek. Dlatego liczę, że zawodnicy wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności. Czy dwa ostatnie mecze kontrolne z Litwą, z których pierwszy Polacy szczęśliwie wygrali po dogrywce, a drugi przegrali 0-3 nie ostudziły pańskiego optymizmu? - To były tylko sparingi i trener sprawdzał swoje koncepcje. Może to jednak trochę niepokoić, bo każda wygrana buduje atmosferę i zawodnicy nabierają pewności. Według mnie Tomek Valtonen wie co robi i wyciąga odpowiednie wnioski. Wierzę, że drużyna do mistrzostw będzie świetnie przygotowana i udowodni to w Tallinnie. Reprezentacja została znacząco odmłodzona. Czy uważa pan, że to jest dobry pomysł? - Trener Tomasz Valtonen nie miał wyjścia, bo niektórzy zawodnicy z różnych powodów odmówili gry w reprezentacji. Trzeba więc było postawić na młodzież. Ci hokeiści mają teraz okazję udowodnić, że zasłużyli na swoją szansę. Jestem przekonany, że Tomek wybrał najlepiej przygotowanych na ten turniej zawodników. Z tego też będzie rozliczany. Czy te mistrzostwa mogą wykreować nowych liderów reprezentacji? - Liczę na Alana Łyszczarczyka, który grając w Kanadzie zdobywa coraz większe doświadczenie. Wiele oczekuję też po grze Patryka Wronki. On powinien być już prawdziwym liderem reprezentacji. Nie można zapominać, że jest jeszcze kilku doświadczonych zawodników, jak Tomek Malasiński, Tomek Dziubiński czy Marcin Kolusz. No i będziemy trzymać kciuki, żeby jak najszybciej do zespołu dołączyli Aron Chmielewski i Paweł Dronia, którzy grają jeszcze w swoich klubach. To są bardzo ważne ogniwa reprezentacji i mogą bardzo dużo do niej wnieść. Chmielewski, który gra w pierwszej piątce walczących o mistrzostwo Czech Ocelarnych Trzyniec mógłby być gwiazdą reprezentacji, ale też i tego turnieju. - Aron jest już tak doświadczonym hokeistą, że można będzie wymagać gry na najwyższym poziomie. Byłby, obok Wronki, motorem napędowym drużyny. Bramkarze Przemysław Odrobny i John Murray byli w fazie play off w znakomitej formie. Na kogo pana zdaniem postawi trener Valtonen? - Prezentują oni podobny poziom. Sam jestem ciekaw na kogo trener postawi. Przez wiele lat tym numerem jeden był Odrobny. Zebrał już ogromne doświadczenie. Bramkarz to podstawa zespołu, od jego postawy bardzo wiele zależy. Mam nadzieję, że bez względu na to, kto będzie bronił, stanie na wysokości zadania. Kto według pana może być naszym najgroźniejszym rywalem w walce o awans? - To jest tak nieprzewidywalna grupa, że wszystko jest tam możliwe. Teoretycznie najmocniejsza jest Ukraina, ale ten zespół miał problemy w ostatnich latach i nie jest tak mocny, jak w poprzednich latach. Z kolei Rumunia wygrała z nami sparing. Japonia jest też nieobliczalną, szybką drużyną. Do każdego meczu trzeba podejść z maksymalną koncentracją. Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz