- Szkoda naszej porażki na początku z Włochami - uważa Gruth. "Biało-czerwoni" przegrali z Włochami 1-3, potem z Koreą Południową 1-4, a następnie, po dniu przerwy, pokonali spadkowiczów z elity Słowenią 4-1 i Austrię 1-0, co zapewniło im utrzymanie i przedłużenie nadziei na awans. - Cóż, teraz pozostaje nam wygrać ostatni, piątkowy mecz z Japończykami. Bardzo szczęśliwy splot innych wyników może nam dać awans, ale to będzie niezwykle trudne. Bez wątpienia jednak nasza reprezentacja zrobiła w ostatnich dwóch latach postęp - powiedział Pczterokrotny olimpijczyk. Jak przyznał, Koreańczycy go pozytywnie zaskoczyli, urwali punkt Austrii, przegrywając dopiero po karnych 2-3. - Pierwszy mecz był dla naszych zawodników trudny. Grali u siebie, nadzieje kibiców, presja, oczekiwania były bardzo duże. Przed spotkaniem z Koreą sytuacja stała się od strony psychicznej jeszcze trudniejsza, a potem zaczęło się zwykłe w takich momentach wytykanie błędów. Tym większa zasługa trenera Jacka Płachty, że potrafił w dniu wolnym tak zebrać zespół, iż pokonaliśmy Słowenię, potem Austrię - analizował Gruth, pracujący od 20 lat jako trener w Szwajcarii. Przyznał, że liczył przed mistrzostwami na awans Polaków. - W meczach ze Słowenią i Austrią to była taka reprezentacja Polski, jaką ja widziałem przed turniejem. Grająca na poziomie czołówki Dywizji IA i "ogona" elity. Dlatego tak mi żal porażki z Włochami, którzy na mistrzostwach są od nas słabsi. Ale w takich chwilach decydują niuanse - zauważył. W pierwszych dwóch przegranych meczach polskiej bramki pilnował Przemysław Odrobny. Przeciwko Słowenii świetnie zastąpił go Rafał Radziszewski, a w środowy wieczór w pojedynku z Austrią wrócił Odrobny i bronił wyśmienicie, przyczyniając się walnie do wygranej Polaków. - Byłem tym zaskoczony. Decyzja trenera okazała się jednak słuszna. Świadczy to o bardzo dobrej pracy z bramkarzami, dużym wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu - ocenił Gruth. Do Dywizji 1B spadnie Japonia. Pierwsza drużyna awansuje na pewno do elity, zespół z miejsca drugiego będzie czekał na rozstrzygnięcia w majowych MŚ elity. Jeśli w tych zawodach współgospodarze kolejnego turnieju Francja i Niemcy zajmą dwa ostatnie miejsca, wtedy spadnie tylko jedna drużyna, która zostanie zastąpiona przez zwycięzcę katowickiego turnieju. W przeciwnym razie spadną i awansują dwie ekipy. Aby zająć drugie miejsce Polska musi wygrać w regulaminowym czasie z Japonią oraz liczyć na korzystne rozstrzygnięcia we wcześniejszych meczach ostatniej serii, które też odbędą się w piątek. Po pierwsze Włochy muszą pokonać Koreę Południową. Jeśli zrobią to za trzy punkty, to następnie "Biało-czerwoni" będą ściskać kciuki za Austriaków, aby w regulaminowym czasie wygrali ze Słoweńcami. Natomiast jeśli hokeiści z Półwyspu Apenińskiego do zwycięstwa będą potrzebowali dogrywki lub rzutów karnych, wtedy korzystna dla Polaków będzie jakakolwiek wygrana Słoweńców. Program meczów na piątek: Włochy - Korea Płd. (13.00) Austria - Słowenia (16.30) Polska - Japonia (20.00) Tabela po czterech dniach: 1. Słowenia 4 9 16-7 2. Austria 4 8 10-6 3. Korea Płd. 4 7 10-9 4. Włochy 4 6 9-9 5. Polska 4 6 7-8 6. Japonia 4 0 3-16