Polacy rywalizować będą z Włochami, Koreą Południową, Słowenią, Austrią i Japonią. Stawką jest awans do elity, z którego cieszyć się będą jedna lub dwie drużyny (w zależności od rozstrzygnięć w tegorocznych MŚ elity i występów w nich Francji i Niemiec, współorganizatorów czempionatu globu w 2017 r.). Najsłabsza ekipa z Katowic spadnie do Dywizji 1B. Polacy ostatni raz w elicie występowali w 2002 r. - Stawka zespołów jest bardziej wyrównana niż przed rokiem. Słoweńcy i Austriacy są wyżej notowani w rankingu niż Polacy. Nie należy też zapominać o Japończykach, którzy uczą się od lat od najlepszych, mają szkoleniowców z Kanady i USA. W kraju Kwitnącej Wiśni stawiają na rozwój tej dyscypliny, o czym świadczy liczba ponad 120 hal hokejowych. My o takich warunkach możemy tylko pomarzyć. Podobne plany rozwoju hokeja wprowadza powoli Korea Płd., więc i tego zespołu nie należy lekceważyć. Mówiąc krótko, w Azji zaczyna się ruch w hokejowym interesie - ocenił Czerkawski. Przed rokiem Polska również była gospodarzem mistrzostw. W turnieju w Krakowie promocję do elity uzyskały reprezentacje Kazachstanu i Węgier. "Biało-czerwoni" mecz decydujący o awansie przegrali z Madziarami 1-2. Podopieczni trenera Jacka Płachty pierwsze spotkanie rozegrają w Katowicach w sobotę z Włochami. Były gracz NHL i reprezentacji Polski, olimpijczyk z Albertville 1992 uważa, że rozpoczęcie turnieju będzie bardzo ważne. Liczy też na wsparcie kibiców. - Cały turniej zapowiada, moim zdaniem, ogromne emocje dla fanów, ale już pierwszy mecz "Biało-czerwonych" z Włochami, z którymi przegraliśmy w Krakowie, dostarczy kibicom wielkich wrażeń. Spodziewam się, że w Spodku będzie komplet publiczności nie tylko podczas weekendowych meczów Polaków. Liczę na śląskich kibiców! Nigdy nie zawiedli. Pierwszy mecz turnieju jest bardzo ważny, szczególnie z punktu psychologicznego, bo wygrana daje nie tylko punkty, ale i duży komfort psychiczny - dodał polski rekordzista pod względem liczby meczów w NHL (745).