Andrzej Tkacz bronił w słynnym meczu na otwarcie MŚ elity 1976 r., w którym Polska pokonała ZSRR 6-4. Interia: Jak pan ocenia trzecie miejsce? Do awansu zabrakło nam niewiele. Andrzej Tkacz: Pierwsze dwa mecze nam nie wyszły. Może przerwa po play-offach była za krótka. Pojawiają się głosy, że zdecydowało przygotowanie fizyczne, ale mi się wydaje, że to przede wszystkim była głowa. - Jeszcze nas nie stać, aby w pięciu meczach z rzędu zagrać tak jak zagraliśmy w ostatnich trzech. Wielka satysfakcja, że ograliśmy spadkowiczów z elity - Austrię i Słowenią. Pokazaliśmy, że możemy grać na takim poziomie. Przed turniejem w "Spodku" w polskim hokeju pojawili się sponsorzy, jakich do tej pory nie było. Zostaną? - Reprezentanci Polski dali argumenty władzom, działaczom: "Panowie, tylko zapewnijcie nam środki finansowe. Ale nie udawajcie, tylko zapewnijcie". - Mam nadzieję, że w obecnym układzie i przy tym, co się szykuje w związku, a także przy tych, którzy decydują o pieniądzach odbudowa polskiego hokeja się uda. Czego najbardziej brakuje polskiemu hokejowi? - Reprezentacja jest reprezentacją, ale brakuje nam jednego: pięciu-sześciu klubów, które zapewnią, że ci chłopcy przez 50 dni będą na zgrupowaniach reprezentacji Polski, a przez pozostałe 300 będą mieli zawodowe warunki w klubach. Chodzi o godne życie, by nie musieli czekać na to, czy zapłacą, czy nie. Oni mogą czekać tylko na jedno: co ten trener w następnym treningu przygotuje, czego ich nauczy. Z tego, co słyszę od władz związku, są perspektywy na naprawę także hokeja klubowego. - Jeśli także ten warunek zostanie spełniony, to i tak nie zdobędziemy mistrzostwa świata, ale może uda się wrócić do lat 70. XX wieku, gdy w miarę regularnie awansowaliśmy do elity. Teraz powinno być o to łatwiej, gdyż gra w niej 16, a nie osiem - jak za moich czasów - drużyn. - Stać nas na to, aby przedostać się do najlepszej dwunastki na świecie, czyli na wyprzedzenie czterech ekip, które bronią się przed degradacją. Powinniśmy grać tak jak Dania, Francja, czy Norwegia. Rozmawiał w "Spodku" Michał Białoński