Interia: Jak pan zareagował na informację o tym, że MŚ Dywizji IA będą w Krakowie? Leszek Laszkiewicz, najlepszy polski hokeista ostatnich lat: Ogólnie nic, tylko się cieszyć. Kraków Arena to piękne miejsce, a południe Polski to kolebka naszego hokeja. Kibice będą mieli blisko na nasze mecze, spodziewam się też wielu nowych fanów i wierzę, że hokej im się na tyle spodoba, że będą stałymi bywalcami polskich lodowisk. Doping naszych kibiców z pewnością nas poniesie, zatem dostrzegam same pozytywy organizacji turnieju w Krakowie. - Zobaczymy jak to będzie, mam nadzieję, że organizacyjnie to wypali, choć nie jest to takie oczywiste, patrząc na to, co się dzieje w polskim hokeju w ostatnich latach. Dla naszej dyscypliny mistrzostwa mogą być impulsem rozwoju, zatem mogę o nich mówić w samych superlatywach. Był już pan w Kraków Arenie? - Tak, zwiedziłem ją na campie Marcina Gortata. Obiekt robi duże wrażenie. A jak poradzimy sobie sportowo na tak trudnym turnieju? Nie ma już selekcjonera Igora Zacharkina, który wywindował was na wyższy poziom. - Ala na szczęście plany trenera Zacharkina realizuje Jacek Płachta. Jacek, to znaczy trener Płachta kontynuuje pracę Zacharkina i całe szczęście, gdyż wcześniej ze zmianą trenera zmieniał się cały system pracy i nie wychodziło nam to na dobre. Mam nadzieję, że koncepcje pracy i styl Zacharkina będą stale podtrzymywane w naszej reprezentacji. - A co do tego, jak poradzimy sobie w starciu z zespołami, które dotychczas grały w elicie, jak Kazachstan czy Włochy, to każdy z nas jest świadomy, że będzie ciężko. Przez bardzo długi okres nie graliśmy na tym poziomie, z tak wieloma dobrymi przeciwnikami. W Dywizji IB MŚ, gdzie przez ostatnie lata graliśmy jeden, co najwyżej dwóch przeciwników było wymagających. Teraz nie będzie żadnego słabeusza. Sami jesteśmy ciekawi tego, jak sobie poradzimy w tej stawce. Najważniejsze, żeby do kwietnia wszyscy byli zdrowi i w pełnej gotowości. Niestety, taka jest prawda, że w Polsce mamy coraz mniej zawodników dobrej klasy i każdy ubytek jest ze szkodą dla reprezentacji. Dlatego mam nadzieję, że wszyscy wytrwają ten sezon w pełnym zdrowiu. - Na naszą niekorzyść może wyjść to, że opóźniamy start ligi, a przez to zrobi się nawał meczów, do którego potrzeba będzie mieć dużo zdrowia. Będzie podobnie jak kiedyś z udziałem w Interlidze, przez który przegraliśmy MŚ gr. B u siebie? - Musimy robić wszystko, aby nie powtórzyć tego błędu. Pamiętam sezon z Interligą, to była końska dawka meczów i uciążliwych podróży na Bałkany, na mecze. W Polsce nie jest tak, że każda drużyna ma pięć piątek i może nimi rotować. Większość drużyn trzyma się na czterech formacjach, a jak dojdą kary i kontuzje, to będzie obracanie na trzy "piątki". Ale nie kraczmy, miejmy nadzieję, że będziemy w świetnej formie na MŚ. Czy polski hokej nie szkodzi sobie, sprowadzając masę - w większości miernych - obcokrajowców? Mistrzowie Polski z Sanoka na mecz z Podhalem ostatnio wystawili ich aż 10, a w odwodzie mają świetną młodzież! - Moje zdanie w tym temacie jest od dawna jasne. Żaden polski klub nie ma w składzie ośmiu superobcokrajowców, którzyby ciągnęli grę. Dlatego uważam, że każdy klub powinien zrezygnować z jednego takiego zawodnika, w ten sposób pozostanie mu w kasie osiem tysięcy zł, za które powinien zatrudnić dwóch dobrych trenerów do szkolenia młodzieży. Taki krok uratowałby nasz hokej w perspektywie kilku lat, ale zamiast tego płacimy panu, który wozi się na lodzie, zabierając miejsce naszej młodzieży, choć lepszy nie jest, ale grać musi, bo to przecież obcokrajowiec. Rozmawiamy w szatni z chłopakami o tym problemie. Mi osobiście aż nóż się w kieszeni otwiera, gdy widzę niektóre problemy naszego hokeja.Rozmawiał: Michał Białoński