Od nowego sezonu Igor Zacharkin, razem z Wiaczesławem Bykowem będzie trenował jeden z najbogatszych klubów Rosji - SKA Sankt Petersburg. Mimo tego, nie chce się rozstawać z Polską, w której wykonał tytaniczną pracę, zaszczepiając w hokeistach wiarę w siebie i nakłaniając ich do katorżniczych treningów. To wszystko zaowocowało awansem na zaplecze światowej elity, na kwietniowych MŚ Dywizji I B w Wilnie.INTERIA.PL: Wie pan, czy będzie pracował nadal z reprezentacją Polski? Igor Zacharkin: Nie, jeszcze nie wiem. Wyjaśni się to w przyszłym tygodniu, gdy na dwa dni przyjadę do Polski. Chcę, by wszystkie sprawy były wyjaśnione. Zamierzam spotkać się z prezesem Chwałką i dyrektorem Rutkowskim. Czy mimo obowiązującego kontraktu z klubem KHL SKA Sankt Petersburg, wyraża pan wolę dalszego prowadzenia naszej kadry? - Oczywiście, że tak. Razem z hokeistami włożyliśmy sporo serca w to, co już udało się osiągnąć, a plany są jeszcze ambitniejsze. W ciągu dwóch-trzech lat chciałbym wywalczyć awans z Polską do światowej elity. Zatem jest ochota, jest plan. Reszta zależy od władz polskiego hokeja. Ostatni zjazd PZHL-u wykazał, że polski hokej ma olbrzymie kłopoty finansowe, a na 9 sierpnia zaplanowano wybory nowych władz. - Słyszałem coś o tym. Wie pan, ja życzę jak najlepiej polskiemu hokejowi, on zasługuje na dużo większą uwagę mediów i dużo poważniejsze wsparcie sponsorów i państwa. Pracujecie już z Wiaczesławem Bykowem w Petersburgu, z SKA? - Nie. Na razie jestem w Szwecji. W Petersburgu ruszamy z przygotowaniami od 11 lipca. O fatalnej kondycji finansowej PZHL-u pisaliśmy tutaj. Rozmawiał: Michał Białoński