Trudno ukrywać: zadanie było z gatunku niemożliwych, bo przecież wszyscy rywale reprezentacji Polski w walce o igrzyska są uważani za teoretycznie silniejszych. Pierwszy rywal - Białoruś - w rankingu IIHF (światowej federacji hokeja) zajmuje 14. lokatę, a Polska - 22. Piękna bratysławska arena (Zimný štadión Ondreja Nepelu) była prawie pusta. Obu drużynom kibicowały garstki fanów z Polski i Białorusi (tych z Polski było więcej i byli znacznie głośniejsi), a miejscowi kibice czekali na wieczorny mecz Słowacja - Austria. Polacy remisowali z Białorusią po pierwszej tercji Mecz był jednak interesujący. Białoruś oczywiście przeważała (w pierwszych dziesięciu minutach oddała pięć strzałów a Polska - dwa), jednak goli długo nie było. Rywale byli szybsi, ale "Biało-Czerwoni" dobrze spisywali się w obronie, bronili się z wyczuciem. Tempo było szybkie, momentami bardzo szybkie. Zgodnie ze słowami selekcjonera Roberta Kalabera, Polacy grali przede wszystkim uważnie i ambitnie w obronie i ta taktyka długo przynosiła efekty. Trzy minuty przed końcem pierwszej tercji szansę na bramkę - w dodatku podczas gry w osłabieniu (kara Mateusza Bryka) - w sytuacji sam na sam miał Grzegorz Pasiut, ale nie wykorzystał okazji. Podobnie zresztą jak na początku drugiej tercji, kiedy z kolei Polska grała w przewadze. "Biało-Czerwoni" źle grali w tych fragmentach, nie potrafili groźniej zaatakować. Bez goli także w drugie tercji W drugiej tercji Polacy zaczęli atakować odważniej, kilka razy zagrozili białoruskiej bramce choć przewagę mieli jednak rywale. Białorusini wygrywali wznowienia, częściej byli więc w posiadaniu krążka. Nasz bramkarz John Murray spisywał się w bramce bez zarzutu, z refleksem i szczęściem (kiedy trzeba było kładł się nawet na... plecach). W 29.minucie dobrą szansę miał Alan Łyszczarczyk. Oddał strzał, ale białoruski bramkarz Danny Taylor odbił to uderzenie. Wyglądało jakby Białorusini przed końcem drugiej tercji zaczynali się denerwować. Grali nieskutecznie a Murray jakby się nakręcał. Obronił kilka groźnych strzałów m.in. Shane Prince’a i Geoffa Platta (tak, to Białorusini). Trzecia tercja popisem "Jasia Murarza" Szybkie tempo dawało się Polakom we znaki, wyzwaniem było dotrzymanie pola rywalom. Próbują Ołeksij Protas, Ilja Usau, Geoff Platt - Murray zwija się jak w ukropie i broni jak zaczarowany! Nasz bramkarz ma ksywę "Jasiu Murarz" i... rzeczywiście zamurował! Tymczasem polscy kibice mogli wpaść w amok w 50. minucie, ale Bartosz Ciura trafił z ostrego kąta w... poprzeczkę! Trzy minuty później było groźnie pod bramką Murraya! Z bliska czystą okazję miał Artjom Dziamkou, lecz "Jasiu Murarz" znowu był na posterunku! "Polacy, jesteśmy z wami" - dopingowali głośno kibice, kiedy pięć minut przed końcem na tablicy świetlnej ciągle widniał wynik 0-0. A potem szaleństwo! Pięć minut i jedną sekundę przed końcem Filip Komorski strzelił tak, że krążek wturlał się między parkanami białoruskiego bramkarza! Zaraz potem Grzegorz Pasiut trafił w słupek... Końcówka byłą dramatyczna, Polacy grali w osłabieniu i robili wszystko, żeby utrzymać wynik! Udało się! W piątek Polacy grają z gospodarzami - Słowacją. Polska - Białoruś 1- 0 (0-0, 0-0, 1-0) Bramka: 1-0 Komorski-Łyszczarczyk (55.) Polska: Murray; Kolusz, Ciura, Paś, Dziubiński, Chmielewski - Wajda, Kostek, Wronka, Pasiut, Zygmunt - Bryk, Górny, Urbanowicz, Kapica, Łyszczarczyk - Wanacki, Jaśkiewicz, Michalski, Starzyński, Przygodzki Kary: 4-4. Widzów: ok. 100