Tym razem cudu nie było: Słowacy okazali się dla biało-czerwonych zwyczajnie za silni. Do podopiecznych Roberta Kalabera nie można mieć o to pretensji: robili co mogli, zrobili co mogli. W lidze słowackiej gra więcej reprezentantów Polski niż Słowaków! W pierwszym piątkowym meczu Białoruś pokonała Austrię 5-2. Przed meczem biało-czerwonych oznaczało to, że Polakom wystarczało... wygrać z gospodarzami żeby awansować na igrzyska w Pekinie. Wiadomo, że łatwo powiedzieć coś takiego, ale wcześniej - w przedstartowych prognozach - nie było przecież nawet takiej opcji! Słowacja to przy Polsce to kolos, ćwierćfinalista tegorocznych mistrzostw świata. Każdy inny wynik niż awans Słowaków na igrzyska byłby ogromną sensacją. W pierwszym czwartkowym meczu drużyna Craiga Ramsaya wygrała z Austrią - ta po porażce z Białorusią nie ma już szans na nic - 2:1. W drużynie gospodarzy na to spotkanie znalazł się tylko jeden zawodnik, który występuje na co dzień na Słowacji - Simon Nemec w HK Nitra. Jego koledzy z reprezentacji na ten turniej grają w silniejszych ligach. Na turniej przyjechało m.in. czterech, którzy występują za Atlantykiem (Adam Ruzicka w Calgary Flames, Marian Studenic i Christian Jaros w New Jersey Devils oraz Adam Huska w New York Rangers, który z Polską nie zagrał). Ciekawe, że w polskiej drużynie jest więcej zawodników grających na Słowacji niż u gospodarzy, bo dwóch - Dominik Paś w Dukli Michalovce i Kamil Wałęga w Liptovskim Mikulaszu. Słowacka nawałnica w pierwszej tercji Polacy przystąpili do meczu z jedną zmianą w składzie: za Mateusza Michalskiego zagrał wspomniany Kamil Wałęga. Było ciężko. Od początku Polacy tylko się bronili. Wyglądało jakby grali w osłabieniu, mimo że obie drużyny grały w pełnych składach. To była przepaść: widać było różnicę w wyszkoleniu, zdecydowaniu, szybkości... Pierwszy strzał biało-czerwoni oddali w 8 minucie! Do tego czasu gospodarze oddali ich cztery, ale John Murray w polskiej bramce spisywał się dobrze. Piąty strzał przyniósł im jednak prowadzenie... Na życzenie trenera Roberta Kalabera sędzia sprawdził wprawdzie na powtórce czy gol nie padł przypadkiem po strzale z pola bramkowego, gol został jednak uznany. Gola przypisano Adamowi Ruziczce (tak naprawdę Jakub Wanacki nogą wbił krążek do własnej bramki). W dodatku po karze technicznej Polacy od tego momentu grali w dwuminutowym osłabieniu, nie dali sobie jednak w tym czasie wbić bramki. Wkrótce na moment role się odwróciły; Słowacy grali w osłabieniu a Polacy pierwszy raz założyli zamek. Grzegorz Pasiut oddał kilka ostrych strzałów, ale bramkarz Branislav Konrad spisywał się bez zarzutu. Jeden ze strzałów odbił barkiem a raz - po strzale Pasiuta w 13.minucie - pomogła mu poprzeczka! W ostatniej minucie szansę miał Patryk Wronka. Napastnik GKS-u Katowice oddał sprytny strzał, ale Konrad zdołał odbić krążek. W pierwszej tercji gospodarze oddali 22 strzały, Polacy - pięć. Polska nie miała żadnych szans Druga tercja oczywiście wyglądała podobnie. Słowacy nie pozwalali Polakom na nic i dośc szybko zdobyli drugą bramkę po ładnej, swobodnej akcji. Na listę strzelców w 25.minucie wpisał się Libor Hudacek. Rozluźnieni gospodarze poszli na ciosem: Murray był bezradny w sytuacji sam na sam z Milosem Romanem. "My chcemy dziesięć" - zaczęli wołać rozochocenie kibice gospodarzy w rzędzie za mną. Trybuny rozpoczęły zabawę, wzniecili dookoła lodowiska meksykańską falę. Polacy jednak się nie poddawali. W połowie tercji wykorzystali grę w przewadze i Krystian Dziubiński pięknym strzałem pod poprzeczkę zdobył bramkę dla biało-czerwonych. Podrażnieni rywale szybko się zrewanżowali czwartą bramką... Słowakom zależało na jak najwyższym zwycięstwie, bo wysokie zwycięstwo dawało im prawie pewny awans na igrzyska - w ostatnim meczu Białorusini musieliby wygrać z nimi w stosunku o jedną bramkę lepszym niż Słowacy wygrali z Polską. Na koniec Polska gra z Austrią W ostatniej tercji nie działo się już tyle co we wcześniejszych. Słowacy i tak potrafili dorzucić jeszcze jednego gola (druga bramka Ruzicki). Nasz zespół grał ambitnie, ale nie był w stanie nic zdziałać. Od wyższej porażki Polaków uchronił Murray. W niedzielę, w ostatnim meczu kwalifikacji Polska zmierzy się z Austrią, która przegrała dwa wcześniejsze mecze a potem Słowacy zmierzą się z Białorusią. Słowacja - Polska 5-1 (1-0, 3-1, 1-0)Bramki: 1-0 Ruzicka (9.), 2-0 Hudacek - Ceresnak - Gernat (25.), 3-0 Roman - Slafkovsky (27.), 3-1 Dziubiński - Łyszczarczyk - Chmielewski (31.), 4-1 Cehlarik - Hudacek - Jurco (33.), 5-1 Ruzicka (49.)Polska: Murray; Ciura, Kolusz, Chmielewski, Paś, Dziubiński - Wajda, Kostek, Zygmunt, Wronka, Pasiut - Górny, Bryk, Komorski, Urbanowicz, Łyszczarczyk - Wanacki, Jaśkiewicz, Przygodzki, Wałęga, Starzyński Kary: 6.-12.