Nie zabrało mu to wiele czasu, bo miał na sobie tylko buty, kapelusz i szkocki kilt. Klejnotami rodzinnymi wymachiwał tak żwawo, że pokazała je telewizja na wielkich ekranach wiszących nad lodem. Austriak najwyraźniej zmarzł, bo w trakcie meczu niczego już nie odkrywał. To jednak nie uroki, które rzucał spowodowały, że "biało-czerwoni" przegrali 3:7 i zamiast upragnionego awansu, wywalczyli trzecie miejsce. Mirosław Ząbkiewicz, Innsbruck