Polska turniej w Budapeszcie rozpoczęła od słabego meczu z Węgrami. Gospodarze turnieju grali pewnie i szybko, a nasi hokeiści mieli problemy z zawiązywaniem akcji. Ostatecznie Biało-Czerwoni przegrali 1:4. W drugim meczu na lód wyszła odmieniona polska drużyna. Głównie za sprawą Krystiana Dziubińskiego. Kapitan kadry został w trybie pilnym wezwany do Budapesztu. Selekcjoner Robert Kalaber chciał dać szansę gry młodym zawodnikom, ale jego plany pokrzyżowały plany i kontuzje, stąd nagłe powołanie "Dziubka". Polski napastnik nie stawił się na zgrupowaniu kadry. "Nie odbierał telefonu" Dał nam wygraną. Strzelał i asystował. Mikołaj Syty nie tak dawno dostał polskie obywatelstwo Ten odmienił drużynę mentalnie, co podkreślał Kalaber. Od razu przyniosło to efekt. Polacy ze Słowenią, drugą - poza Węgrami - ekipą, która zagra w przyszłym roku w mistrzostwach Elity, zagrali o wiele lepiej. W regulaminowym czasie Biało-Czerwoni zremisowali 1:1. Dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, a w karnych decydujące trafienie zaliczył, pochodzący z Białorusi Mikołaj Syty, który nie tak dawno otrzymał polskie obywatelstwo. W ostatnim meczu turnieju Polacy mierzyli się z pewnymi końcowego zwycięstwa Włochami. To ekipa, z którą na przełomie kwietnia i maja przyjdzie naszym hokeistom rywalizować w Rumunii o powrót do Elity. Zawodnicy Jukki Jalonen okazali się jednak zespołem zdecydowanie lepszym od Polaków. Nasi hokeiści walczyli, ale nie byli w stanie dorównać rywalom. Włosi wygrali 5:3. W naszej ekipie ponownie z dobrej strony zaprezentował się Syty, który z pewnością jest jednym z wygranych tego zgrupowania. 25-latek zdobył bramkę, a do tego zaliczył dwie asysty. Dwa trafienia zanotował 23-letni Sebastian Brynkus. Na turnieju w Budapeszcie pojawiło się wielu młodych hokeistów w naszej drużynie. Trener Kalaber szuka, bo chce odmłodzić kadrę, która w czasie MŚ Elity była najstarszą z całego grona.