Mowa o reprezentacji Łotwy, która po odebraniu organizacji mistrzostw świata Rosji (miały się one odbyć w St. Petersburgu, a otrzymały je łotewska Ryga i fińskie Tampere), stała się jednym ze współgospodarzy. Wygląda na to, że wykorzystała swoją szansę w pełni. Łotysze bowiem doprowadzili do jednej z największych sensacji w dziejach hokejowych mistrzostw świata, którą już teraz nazywa się "Cudem na lodzie w Rydze". Nie licząc pojedynczych wygranych niżej notowanych ekip nad gigantami, chociażby zwycięstw Polski nad ZSRR w 1976 roku w pamiętnym meczu w Katowicach czy też mniej znanej wygranej Polaków nad Czechosłowacją w Pradze 2:1 w 1984 roku, to takiej historii jak obecna, gdy do strefy półfinałowej dochodzi ekipa typowana raczej do spadku i niezaliczana do czołówki nie mieliśmy od 1936 roku. Wówczas to mistrzem świata i zarazem mistrzem olimpijskim została Wielka Brytania. Był to rodzaj oszukiwania rzeczywistości, w jakiej znajdował się czysty hokej brytyjski. Łotwa do tej pory zaszła w mistrzostwach świata najwyżej do siódmego miejsca. Miało to miejsce w 1997, 2004 i 2009 roku. W tym roku łotewski zespół wszedł do play-off rzutem na taśmę, gdy w ostatnim meczu wygrał po dogrywce z niepokonaną dotąd Szwajcarią - największą rewelacją turnieju. To pozwoliło Łotwie wejść do fazy play-off kosztem Słowacji i już stanowiło sporą niespodziankę. Nowy "Cud na lodzie". Teraz w Rydze Gospodarze poszli jednak za ciosem. W ćwierćfinale trafili na Szwedów, jedną z hokejowych potęg świata i jednego z faworytów do złota, którego Szwecja nie miała na lodzie od 2018 roku. Łotwa miała zostać połknięta przez szwedzkich hokeistów, którzy ze wszystkich meczów z nią, włączając także przedwojenne, gdy istniała niepodległa Łotwa i jej reprezentacja hokejowa, przegrała z Łotyszami tylko trzykrotnie. Dotąd Szwedzi przegrali na turnieju jedynie ze Stanami Zjednoczonymi, a to i tak w ostatnim meczu, bez znaczenia dla tabeli i po dogrywce. Zespoły notowane na podobnym poziomie jak Łotwa rozbijali np. 7:1 Węgrów czy 5:0 Austrię, 4:1 Danię. Tymczasem teraz doszło do sensacji. Łotwa wygrała 3:1 i awansowała po raz pierwszy w dziejach do półfinału. Wygrała po dwóch bramkach w końcowej części ostatniej tercji, co już określane jest jako "Cud na lodzie w Rydze", w nawiązaniu do słynnego meczu igrzysk olimpijskich w 1980 roku. A przecież półtora miesiąca temu to polscy hokeiści wygrali z Łotwą właśnie w Rydze 5:3. Wygrali z nią po raz pierwszy od 1938 roku, a teraz pokonani przez Polskę rywale są w półfinale mistrzostw świata. Biało-czerwoni za rok zagrają w mistrzostwach świata i wyobraźnia w związku z tym zaczyna pracować. Koniec Szwajcarii, koniec Finlandii To nie koniec brzemiennych w skutki wydarzeń na lodowiskach mistrzostw świata. Oto bowiem rewelacyjna Szwajcaria, która w pierwszej fazie mistrzostw miała najlepszy bilans otwarcia od 1939 roku i zaliczana była nawet do kandydatów do medalu, zaliczyła koszmarną wpadkę. Awansowała do play-off bez problemu, by tu zagrać z Niemcami. Wygrana niemieckiej drużyny 3:1 postawiła kres szwajcarskim marzeniom o sukcesie i zatrzymała marsz Helwetów do strefy medalowej. Są w niej Niemcy, którzy ostatni medal zdobyli... jeszcze w czasach Trzeciej Rzeszy, w 1934 roku! Odpadli też broniący tytułu Finowie. Mistrzowie świata, mistrzowie olimpijscy, zespół notowany na pierwszym miejscu w światowym rankingu i w ostatnich czasach najlepsza amatorska drużyna świata, grali u siebie. Wydawało się, że to idealny układ, by znów zdobyć złoto. Finowie jednak wpadli w ćwierćfinale od razu na Kanadę i ta rozbiła ich 1:4. Złota dla Finlandii nie będzie. Wyniki ćwierćfinałów mistrzostw świata: USA - Czechy 3:0, Kanada - Finlandia 4:1, Szwajcaria - Niemcy 1:3, Szwecja - Łotwa 1:3 W półfinałach: Kanada - Łotwa, USA - Niemcy