- Tak już mam od dziecka. Zniechęciłem się do ryb przez ich nieprzyjemny zapach. Z tego samego powodu nie dotykam się nawet owoców morza. Dlatego mam specjalną dyspensę na Boże Narodzenie i na Wigilię żona przygotowuje mi kotleta z kurczaka. Podobnego do polskiego de voleille'a - opowiada nam Milan. Baranyk dołączył do rodziny już po wtorkowym meczu z GKS-em w Tychach (1-6), skąd miał bliziutko do rodzinnej Ostrawy. W Ostrawie państwo Baranykowie nie zabawili jednak długo. Na święta Bożego Narodzenia wyjechali do małej wioski położonej w Beskidach, na pograniczu ze Słowacją - Malenovice. - Mam tu bacówkę położoną w pięknej okolicy, pięć kilometrów od centrum wsi. Zapaliliśmy w kominku, ubraliśmy choinkę. Naturalną, w odróżnieniu od tej sztucznej, którą mamy w Ostrawie - opowiada Milan. Tę sztuczną choinkę popularny na Podhalu "Baran" ubierał jeszcze w nocy z wtorku na środę. - Chciałem zrobić niespodziankę mojej córeczce - Dominice. Rano obudziła się u już miała gotową choinkę - cieszy się tata, który przepada za Dominiką. Jej imię wyrył nawet na hokejowym kasku. W bacówce w Malenovicach zmieścili się też rodzice Milana, a także siostra Michaela. Obowiązki gospodyni pełni jednak żona hokeisty - Marketa, która jest mistrzynią kuchni. Gdy zapytaliśmy Milana, czy trafiła do jego serca przez żołądek, odpowiedział z przekąsem: - Nie, sam ją nauczyłem jak się gotuje. Ulubione potrawy wigilijne Milana? - Sałatka warzywna i kotlet z kurczaka - odpowiada bez chwili zastanowienia. W związku z problemami finansowymi, jakie gnębią cały polski hokej, a drużynę "Szarotek" szczególnie, napastnik górali podczas świąt nie chce mówić ani myśleć o hokeju. - Muszę od tego odpocząć. Ostatnio podczas klubowej Wigilii nie było najlepszej atmosfery. Wszyscy czujemy się niepewnie w momencie, w którym klub przeżywa kryzys finansowy - nie kryje. Właściciel klubu Wiesław Wojas włożył do beczki goryczy łyżkę miodu i wypłacił hokeistom połowę pensji. Październikowej. Smutna rzeczywistość polskiego hokeja, w którym regularnie pełne wypłaty otrzymują górą w dwóch klubach. Odpocząć od hokeja dla skrzydłowego "Szarotek" nie oznacza leżeć do góry brzuchem przez całe święta. - Robię sobie co rano półgodzinne przebieżki po lesie. Głównie po to, żeby wejście do treningów było mniej bolesne - powiedział Milan Baranyk. - Na koniec chciałem wszystkim hokeistom, wszystkim kibicom i internautom złożyć życzenia wesołych świąt i samej pomyślności!