"Szarotki" znokautowały Kazachów w pierwszych minutach i wszystko wskazuje, że o awansie do 3. rundy zadecyduje ich niedzielny mecz z Junostem. Nowotarżanie rozegrali bardzo dobre spotkanie i odnieśli jeden z największych sukcesów w polskim hokeju w ostatnich latach. Wrażenie zrobił zwłaszcza koncertowy początek. Trzeba jednak przyznać, że przytrafiło się im kilka szkolnych błędów w obronie i o ile tym razem nie miały wpływu na wynik, o tyle można być pewnym, że rywal tej klasy co Junost, bezlitośnie je wykorzysta. Optymizmem napawa bardzo dobra gra bramkarza Tomasza Rajskiego, wybranego zresztą najlepszym graczem Wojasa Podhala piątkowego spotkania. W piątej minucie nowotarżanie wyprowadzili akcję, krążek trafił na niebieską linię do Sebastiana Łabuza, ten strzelił, a po drodze lot gumy zmienił Jarosław Różański, odbierając Iwanowi Bazylewowi szansę na skuteczną interwencję. Kazachowie odpowiedzieli błyskawiczną kontrą, ale Tomasz Rajski wyszedł obronną ręką z pojedynku sam na sam z Aleksejem Woroncowem. Dwie minuty później Łukasz Batkiewicz idealnie znalazł lukę między parkanami bramkarza Torpedo a słupkiem i było 2:0. Po kolejnej składnej akcji Podhala obrona rywali znów całkowicie się pogubiła i świetne podanie Dariusza Łyszczarczyka otworzyło drogę do bramki Milanowi Baranykowi. Gdy na ławce kar siedział Zbigniew Podlipni, Kazachowie mieli problemy z przejęciem krążka i nowotarżanie uznali chyba, że nic złego już nie może się wydarzyć. Tymczasem zespół oparty na reprezentantach Kazachstanu pokazał, że nie wolno go lekceważyć. Rutyniarz Aleksander Koreszkow z zimna krwią wykorzystał prezent, jakim było nonszalanckie zagranie przed własną bramkę jednego z graczy "Szarotek". Po stracie bramki przez "Szarotki" mecz się wyrównał. W drugiej tercji nie było juz tylu sytuacji podbramkowych, a gdy napastnicy dochodzili do sytuacji strzeleckich, dobrze radzili sobie bramkarze. Rajskiego nie zdekoncentrował nawet strzał, po którym krążek huknął w jego kask. Wreszcie w 32. minucie kontra Wojasa Podhala zakończyła się golem. Tym razem Milan Baranyk odwdzięczył się Łyszczarczykowi za asystę z dziewiątej minuty, a ten w sytuacji sam na sam z Iwanem Poloszkowem zachował się niczym profesor i po chwili w gorącym uścisku ze swoim partnerem z ataku świętował zdobycie czwartego gola dla Podhala. Kazachowie ruszyli do ataków, ale niczego nie wskórali. Skorzystać mogła za to ekipa Wiktora Pysza, bo odkryci goście aż prosili się, by ich skontrować. Poloszkow wybronił kilka "setek", ale trener Torpedo najwidoczniej uznał, że ta taktyka jest zbyt ryzykowna i gra znów toczyła się najczęściej w środkowej strefie. Nowotarżanie długo nie wychodzili na trzecią tercje, za co zostali ukarani dwoma minutami i goście po raz drugi wykorzystali przewagę liczebną, znów przy biernej postawie obrońców Podhala. Zrobiło się trochę nerwowo, ale tylko na chwilę, bo rywale złapali dwie kary i przez prawie sto sekund mieli grac w podwójnym osłabieniu. Podhalanie szybko założyli zamek i po "koronkowej" akcji Łukasz Wilczek - Jarosław Różański - Krzysztof Zapała, ten ostatni technicznym strzałem w "okienko" strzelił piątą bramkę dla swojej drużyny. W 55. minucie - grając w podwójnej przewadze - goście strzelili trzecią bramkę, ale arbiter nie uznał jej. W odpowiedzi na bramkę Kazachów ruszył Frantiszek Bakrlik, ale trafił w poprzeczkę. W sobotę "Szarotki"zmierzą się z mistrzami Rumunii, teoretycznie najsłabszym zespołem imprezy, a w niedzielę czeka ich spotkanie z Junostem. We wcześniejszym meczu teoretycznie najmocniejszej drużyny turnieju z najsłabszą o żadnej niespodziance być nie mogło. Gdyby Białorusini nie potraktowali spotkania jako ostrzejszy trening, wynik byłby zdecydowanie wyższy. Triumfatorzy pierwszej rundy mieli ogromne problemy z oddaniem strzału. Dużego pecha miał bramkarz Junostu Stepan Gorjaczewskich, który przy jednej z nielicznych interwencji dostał krążkiem w kask i został odwieziony do szpitala. Jego miejsce między słupkami zajął doskonale znany na polskich taflach - m.in. z gry w Unii Oświęcim - Siergiej Szabanow. Trener rumuńskiej drużyny tłumaczył, że jego zawodnicy byli przemęczeni po 20-godzinnej podróży. - Liczę, że z Podhalem zagramy lepiej i wygramy. To naprawdę jest możliwe - przekonywał Gal Sandor. PUCHAR KONTYNENTALNY - 2. RUNDA Wojas Podhale Nowy Targ - Kazzinc Torpedo Ust-Kamienogorsk 5:2 (3:1, 1:0, 1:1) Bramki: 1:0 Różański - Łabuz (4:27), 2:0 Batkiewicz (6:35), 3:0 Baranyk - Łyszczarczyk (8:03), 3:1 Koreszkow (9:34 w przewadze), 4:1 Łyszczarczyk - Baranyk (31:21), 4:2 Miroszniczenko (40:36 w przewadze), 5:2 Zapała - Rózański - Wilczek (43:45 w podwójnej przewadze). Wojas Podhale: Rajski - Sroka (2), Wilczek; Różański (2), Zapała (2), Kacirz - Pospiszil (2), Dutka (2); Baranyk (2), Voznik, Łyszczarczyk - Łabuz, Galant; Podlipni (2), Zaręba, Bakrlik - Kret, Sulka; Malasiński, Biela, Batkiewicz (2). Kazznik Torpedo: Bazylew (21 Poloszkow) - Miroszniczenko, Sawenkow (2); Komisarow, Zarzycki, Spiridonow - Argołow, Mazunin; Rifel, Troszczynski, Ogrodnikow - Kolesznikow (2), Sawczenko (2); Szin (2), Koledajew, Woroncow (4) - Kowalenko, Szemelin; Koreszkow, Jesirkenow, Starczenko. Kary: 18 (w tym 2 minuty kary technicznej za opóźnianie gry) - 14 ( w tym 2 minuty kary technicznej za sześciu zawodników na lodzie). Widzów 1000. Junost Mińsk - SC Miercurea Ciuc 9:0 (3:0, 3:0, 3:0) Bramki: 1:0 Krutikow (8.), 2:0 Szitkowski (11.), 3:0 Szitkowski (16.), 4:0 Karev (26.), 5:0 Chlubna (28.), 6:0 Charkow (36.), 7:0 Jafimienko (42.), 8:0 Krutikow (48.), 9:0 Zaharow (55.). Junost: Gorjaczewskich (Szabanow) - Karew, Kopat; Jafimienko, Wolkar, Szatiton - Leontiew, Kostiuczonow; Materuchin, Krutikow, Szitkowski - Chmył, Jakimowicz, Charkow, Zaharow, Lowson - Staszenko, Stas; Semenczenko, Ponomariew, Chlubna. SC Miercurea: Kozuch - Poznik, Duda; Sandor, Filip, Misal - Ordzovenski, Adorjan; S. Szocs, Hozo, Moldovan - Sprencz, Papp; Kavulic, Carsky, Peter - E. Szocs, Antal; Zsok, Kosa, Kanya. Mirosław Ząbkiewicz, Nowy Targ