Batalia o najważniejszą sportową imprezę czterolecia rozpoczęła się kilka tygodni temu. Niestety w gabinetach. Polki, pomimo wywalczenia przepustki do decydującego etapu kwalifikacji, mogły nawet nie wybrać się do Azji ze względu na zawirowania finansowe. Grzmiał wtedy Sławomir Nitras, który nie wytrzymał, gdy Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację ustawy o sporcie. Na szczęście problem udało się rozwiązać tuż przed wylotem. "Wyjazd polskich hokeistek na turniej kwalifikacyjny do zimowych igrzysk olimpijskich nie jest zagrożony, bo zostały już zakupione bilety lotnicze" - ogłosił z dumą związek. I warto było walczyć, co pokazało pierwsze spotkanie w Japonii. Skazywane na pożarcie "Biało-Czerwone" postawiły solidny opór faworyzowanym Chinkom. Europejki nic sobie nie robiły z tego, że rywalki znajdowały się dużo wyżej w rankingu i sensacyjnie doprowadziły do konkursu rzutów karnych. Dopiero w nim przeciwniczki pokazały większe obycie na arenie międzynarodowej. W kraju nad Wisłą i tak końcowy wynik określono jako sukces. Japonki zdecydowanie lepsze od Polek. Po pierwszej tercji wszystko stało się jasne W sobotę Polki musiały jednak zagrać jeszcze lepiej. Rywalki? Gospodynie, czyli siódme w rankingu światowym Japonki. Miejscowe hokeistki nie zamierzały długo zwlekać i rozstrzygnęły losy meczu już na samym początku. Reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni rozegrały szaloną tercję, strzelając "Biało-Czerwonym" aż sześć bramek w niecałe dwadzieścia minut. Dublet zanotowały Rui Ukita oraz Yumeka Wajima. Na okazałą listę wpisały się ponadto Suzuka Maeda oraz Akane Shiga. I zapanował spokój. Do końca starcia kibice na trybunach nie celebrowali choćby jednego trafienia. Pogromczynie naszych reprezentantek mają co świętować, ponieważ dzięki zwycięstwu już uzyskały przepustkę do Włoch. Prowadzą w tabeli z kompletem sześciu punktów. Drugie Francuzki tracą trzy "oczka" i nie dość, że wysoko przegrały z Japonkami bezpośredni pojedynek, to na dodatek mają ujemny bilans bramkowy. Japonia - Polska 6:0 (6:0, 0:0, 0:0)