Aron Chmielewski trafił do Trzyńca, czyli jednego z najsilniejszych klubów w Czechach przed sezonem. Menedżerom Ocelarzi spodobała się jego gra w reprezentacji Polski i w Polskiej Lidze Hokejowej, w barwach Comarch/Cracovii. - Wielu ludzi w Polsce myśli, że sprowadzenie Arona to chwyt marketingowy mający na celu przyciągnięcie jeszcze większej liczby kibiców z Polski, ale tak nie jest - powiedział wysłannikowi Interia.pl Martin Stebel, redaktor naczelny strony www Ocelarzi. - Mamy w drużynie konkurencję naprawę dużą, ale uważam, że Aron sobie poradzi. Obserwuję go przez całe przygotowania i dochodzę do wniosku, że polski napastnik ma możliwości na tyle wysokie, że może wykonywać dobrą robotę dla zespołu i dalej się rozwijać. W Polsce Aron jest jednym z najlepszych napastników, pewniakiem przy powołaniach do reprezentacji Polski, a w Trzyńcu z trudem łapie się do czwartej "piątki". Zdarzały się sparingi, w których brakowało dla niego miejsca w składzie. W Ocelarzi konkurencja jest ogromna. O 12 miejsc w czterech formacjach ataku walczy 16 napastników. "Oci" mają w planie zawojować nie tylko Ligę Mistrzów, ale też swoją ekstraligę, dlatego wzmocnili skład. Przed sezonem sprowadzono nie tylko Arona, ale przede wszystkim Zbynka Irgla z KHL-u, Rostislava Keslę z NHL-u, czy grającego ostatnio w Szwajcarii Słowaka Vladimira Draveckiego. Zaledwie 33-tysięczny Trzyniec jest jednym z trzech najbogatszych klubów w Czechach. Z budżetem 110 mln koron (około 17 mln zł) stoi w pierwszym szeregu najzasobniejszych w Czechach razem ze Spartą Praga. Ocelarzi przeprowadzili się właśnie do nowiuteńkiej hali Werk Areny, na sześć tysięcy widzów, która kosztowała 700 mln koron (około 112 mln zł). Warunki do rozwoju hokeja są tu wymarzone, Chmielewski nie mógł lepiej trafić. - Aron został zaakceptowany przez szatnię, ma duży talent i świetne warunki fizyczne, na co w Czechach zwracają uwagę. Jestem przekonany, że będzie pracował i dzięki temu poradzi sobie - przekonuje nas czeski napastnik Milan Baranyk, który jest przyjacielem jednego z asów Oci - Zbynka Irgla, więc wie, co w trzynieckiej trawie piszczy. Trzyniec był o klasę lepszy od Berna, które szczyci się w najwyższą frekwencją w Europie. Jego mecze przyciągają przeciętnie 16 tys. widzów na każdy mecz! Czesi byli szybsi i lepsi technicznie. Pierwsze skrzypce grał Jirzi Polansky, który wozi na plecach napis "Top scorer" (w minionym sezonie był najlepszym strzelcem zespołu) i Zbynek Irgl, którzy ma oczy dookoła głowy i wykłada partnerom takie krążki, że nic tylko trafić do bramki. Aron Chmielewski robi swoje. Wychodzi i walczy na lodzie, pilnuje swej pozycji. Najlepszą akcję przeprowadził na początku II tercji, gdy wywalczył krążek za bramką i strzelił od zakrystii (zza bramki, Marco Buhrer obronił), zmuszając Beata Gerbera do faulu, dzięki czemu gospodarze grali w przewadze przez dwie minuty. W 43. min Aron Chmielewski pokazał próbkę swej siły. Po jego wejściu pod bandą runął jak długi Geoff Kinrade. Choć nawet czescy dziennikarze komentowali: "Tam nie było żadnego faulu!", sędziowie odesłali Polaka do boksu kar za atak na okolice głowy z wyrokiem 5 minut plus "to, co zostało do końca spotkania", czyli w tym wypadku 13 minut. Kinrade długo nie mógł się podnieść, w końcu jednak o własnych siłach wrócił do boksu. Trzyniec wziął górę nie tylko w sztuce hokejowej, ale też boksersko-zapaśniczych. Doszło do małej sprzeczki między Rostislavem Kleslą a Justinem Krugerem, panowie rzucili rękawice, dali sobie trochę po buzi, Czech rzucił przez biodro Niemca na lód i tak ten spór został wyjaśniony. Sędzia wycenił tę akcję na 10 minut kary dla Klesli, za rzucenie rękawic, i czterech minut dla Krugera. W 37. min filmowej urody gola zdobył obrońca Oci Marek Tronczinsky. Odebrał krążek rywalowi i ekwilibrystycznie - kijem włożonym między nogi - wpakował krążek w okienko zdezorientowanego Marco Buhrera. Pomyśleć, że tak świetny defensor nie mieści się nawet do szerokiej kadry reprezentacji Czech, a u nas byłby profesorem. Imię i nazwisko tak swojsko brzmią, ale przepisy IIHF-u nie kierują się takimi sentymentami. Chcąc grać dla Polski, Marek musiałby się kisić w naszej lidze przez dwa lata, przez co straciłby sporo na swym poziomie. W hokejowej Lidze Mistrzów wystartowały 44 najlepsze w Europie zespół (za wyjątkiem tych grających w KHL), podzielone na 11 grup. Z okazji startu LM do Trzyńca zawitała nie tylko spora grupa Szwajcarów, ale także wielu Polaków. - Gram w amatorskim klubie Czarty Kraków, koniecznie chciałem zobaczyć Arona Chmielewskiego i całe Ocelarzi Trzyniec. Znajoma pomogła mi załatwić bilety, tanie, po 150 koron (około 24 zł - przyp. red.), więc mamy niezłą frajdę - powiedział nam Mateusz, który razem z Mikołajem wyprawił się do Trzyńca spod Wawelu. Grupa E Ligi Mistrzów: HC Ocelarzi Trzyniec - SC Bern 7-0 (2-0, 3-0, 2-0) Bramki: 1-0 Polansky (07:18 Irgl, Adamsky), 2-0 Nosek (10:23 Polansky, Irgl w przewadze), 3-0 Polansky (20:28 Irgl, Żejdl), 4-0 Tronczynsky (36:25), 5-0 Linhart (38:52 Dravecky) 6-0 Orsava (56:09 Klesla), 7-0 Orsava (57:53 Polansky). HC Trzyniec: Hrubec - Roth, Klesla, Dravecky, Kreps, Plihal - Tronczinsky, Doudera, Polansky, Irgl, Adamsky - Galvas, Nosek, Orszava, Rufer, Żejdl - Linhart, Chmielewski, Matusz, Hrna. SC Bern: Buhrer - Gerber, Blum, A. Berger, Reichter, P. Berger - Gragnani, Jobin, Rufenacht, Ritchie, Bertschy - Grueger, Furrer, Holloway, Moser, Pluss - Kreis, Kinrade, Loichat, Scherwey, Gardner. Kary: 33 min (w tym 10 dla Klesli i 18 min dla Chmielewskiego) oraz 26 min (w tym 10 min dla Reicherta). Widzów: 3723. W drugim meczu Grupy E: Tappara Tampere (Finlandia) - Stavanger Oilers (Norwegia) 7-3. Tabela: 1. HC Ocelarzi Trzyniec 1 3 7-0 2. Tappara Tampere 1 3 7-3 3. Stavanger Oilrers 1 0 3-7 4. S.C. Bern 1 0 0-7 Z Trzyńca Michał Białoński