- Zwycięstwo 5:1 sprawiło jednak, że nasze apetyty wzrosły. Walczyliśmy w sobotę o wygraną, ale to GKS był drużyną lepszą o tę jedną bramkę. Zabrakło też trochę szczęścia - ocenił center pierwszego ataku "Pasów", który ucierpiał podczas pierwszego spotkania. - Po jednym ze starć z zawodnikiem GKS-u uderzyłem w bandę i rozciąłem łuk brwiowy. Z taką kontuzją można normalnie grać, tylko oczywiście trzeba to było odpowiednio szybko zszyć.