Olgierd Kwiatkowski. Sport.Interia.pl: Czy przedłużył pan już kontrakt? Będzie pan nadal trenerem reprezentacji Polski? Robert Kalaber, trener reprezentacji Polski w hokeju na lodzie: Prezes powiedział, że dotychczasowa współpraca przebiegała dobrze. Miał świadomość tego, że przez te dwa lata trudno było dokonać radykalnych zmian w kadrze. Jest duża chęć dalszej współpracy z mojej strony i ze strony związku. Myślę, że raczej nie będzie niespodzianek. Jak pan ocenia pan dwa lata pracy z kadrą Polski? - Było bardzo ciężko. Dużo pracy, niemal bez dnia wolnego. Ciążyło nad nami zamieszanie z powodu pandemii koronawirusa. Były też inne niespodzianki, problemy z powołaniami niektórych zawodników. Ale główny cel zrealizowaliśmy - awansowaliśmy do dywizji 1A. Pozytywnym sygnałem, że to początek czegoś dobrego, były ubiegłoroczne kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. - Pokonaliśmy Białoruś. W drugim meczu ze Słowacją zabrakło nam sił. Było wtedy widać różnicę jakościową, szczególnie w obronie. Słowacja zagrała bardzo dobrze, a potem miała przecież bardzo udany występ na igrzyskach olimpijskich, zdobyli brązowy medal. Już w meczu z nami widać było, że budują silną drużynę. Zmartwił mnie mecz z Austrią. Stać nas było na więcej, a przegraliśmy. Ale w tym turnieju i w ogóle w naszej pracy z kadrą chodziło nam o coś więcej. Szansę dostawali młodzi zawodnicy, zbierali doświadczenie. Musieliśmy tak zrobić ze względu na Covid. Reprezentacja potrzebowała szerokiego składu. Trzeba było być przygotowanym, co się może wydarzyć za parę miesięcy, gdyby kilku zawodników zachorowało. Myśleliśmy już o kwietniowych mistrzostwach świata. Kwalifikacje okazały się bardzo pożyteczne. Zbudowaliśmy wtedy solidny atak z Grzegorzem Pasiutem, Patrykiem Wronką i Pawłem Zygmuntem. Mieliśmy problemy, ale one są po to, żeby je rozwiązywać. W kwietniu Polska awansowała do dywizji 1A. Patrząc z boku, ktoś mógłby powiedzieć, że to żaden wyczyn, bo graliśmy u siebie, Ukraina miała swoje problemy, jednym słowem ta drużyna była faworytem. - Trzeba oddzielić oczekiwania kibiców i rzeczywistość. Kibic myśli, że Japonia i Estonia to są rywale łatwi do ogrania, ale to mylne wrażenie. W hokeju nastąpiła globalizacja, poziom się wyrównuje, coraz rzadziej zdarzają się wyniki 10:0. Każdy trener, każdej reprezentacji ma dostęp do transmisji lig hokejowych, w których grają zawodnicy jego rywali. Ogląda, analizuje, wyciąga wnioski. Nie ma dziś problemu rozpoznać przeciwnika, jego system gry, rozszyfrować najlepszych zawodników. Oczywiście, są gracze, którzy robią różnicę, jak w każdym sporcie drużynowym. Ważni gracze są szybsi o kilka sekund, reagują szybciej, uderzają precyzyjniej. U nas kimś takim jest Wronka, czy bramkarz John Murray. Oni mogą zdecydować o wyniku. Myśli pan, że Polska utrzyma się w dywizji 1A? - Skończyliśmy nasze mistrzostwa, a potem od razu rozpoczęły się mistrzostwa 1A. Oglądałem każdy mecz. Widziałem w nich kilku zawodników, których znam z Jastrzębia. Szansa na utrzymanie jest taka sama jaką przed tegorocznymi mistrzostwami była szansa na awans. Uważam, że duża. Możemy spaść, ale nie biorę takiego scenariusza pod uwagę. Czekamy jeszcze na to, które drużyny spadną z MŚ Elity, by dokładnie przenalizować naszych wszystkich przeciwników. Pracuje pan w Polsce osiem lat. Jakby pan określił sytuację polskiego hokeja na lodzie? - Poziom Polskiej Hokej Liga jest wyższy. Zawodnicy wyjeżdżają zagranicę, stają się przez to lepsi. W kadrze mamy mniej problemów z powoływaniem zawodnikom. Są wyjątki, ale w większości wypadków, najlepsi zawodnicy nie rezygnują z reprezentacji. Jest postęp. A jak pan widzi kadrę w przyszłości? - Dziś staramy się budować kadrę nie na ten najbliższy turniej, ale na kolejne. Myślimy długofalowo, dlatego tak bardzo chcemy w drużynie narodowej młodych zawodników. Chcemy ich nauczyć gry naszym systemem, ale też zobaczyć jak się zachowują na meczach i poza taflą. W ten sposób budujemy nową drużynę. Bardzo brakuje nam obrońców. W tej chwili o napastników martwię się mniej. Patrząc realnie, to reprezentacja Polski nie ma szans dorównać w hokeju Czechom i Słowacji, ale do poziomu której reprezentacji możemy dążyć? - Może Austria? Oni są dziś lepsi, pokonali nas w kwalifikacjach, ale to jest ten kierunek. Ale powiedziałbym tak - jestem bardzo szczęśliwy, że awansowaliśmy ligę wyżej. Grając cały czas w dywizji 1B polscy zawodnicy nie mieliby takich szans na rozwój. Teraz pójdą naprzód. Grając w wyższej dywizji nauczą się grać szybciej, cały czas będą pod presją czasu. Mogą dzięki temu wejść na wyższy poziom. Żaden trening nie poprawi tak poziomu jak mecze z wartościowymi przeciwnikami. I tylko w ten sposób możemy starać się dorównać lepszym dziś reprezentacjom. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski