Nowy prezes, nie jest całkiem nowy. Od wielu lat jest związany z dyscypliną, w ostatnich latach był wiceprezesem PZHL, zna "od podszewki" sytuację, jaką zastał po wyborze na szefa hokejowej centrali. Na stanowisku zastąpił Piotra Demiańczuka, który 22 października z przyczyn osobistych złożył rezygnację. Aktualnie PZHL jest poważnie zadłużony. Problem narastał od wielu lat, zaczął się około 2005 roku, gdy poprzedni prezesi, licząc na wejście do związku zamożnych sponsorów, bardzo lekką ręką wydawali pieniądze. Gdy ich w kasie zaczynało brakować, brali pożyczki, które w przyszłości chcieli spłacać dzięki sponsorom i wpływom uzyskiwanym dzięki doskonałej grze reprezentacji. Sponsorzy jednak się nie pojawili, a gra zespołu też nie była na tyle rewelacyjna, aby ekipa zaczęła na siebie zarabiać. Drogo natomiast kosztowali zatrudnieni zagraniczni trenerzy, którym jednak nie udało się wprowadzić zespołu do światowej elity. Ile rzeczywiście wynosi obecne zadłużenie PZHL? - na to pytanie prezes Minkina nie odpowiedział wprost. Zależy od tego, jak ta kwota jest liczona. - Według najbardziej pesymistycznych szacunków to 16 milionów złotych, według bardziej optymistycznych w przedziale od 11 do 12 milionów. Już rozpoczęliśmy w związku realizowanie programu oszczędnościowego, choć oczywiście wiadomo, że będzie on trwał przez kilka lat - powiedział prezes PZHL. Nieprawidłowe dysponowanie przez poprzednie władze PZHL środkami budżetowymi z MSiT spowodowało, że związek zobowiązany jest zwrócić ponad 5,4 mln złotych. Sprawy już zostały przekazane do właściwego Urzędu Skarbowego. PZHL przygotował program naprawczy, który monitoruje departament kontroli MSiT, jednak na razie pozytywnych efektów nie ma, gdyż związek praktycznie nie ma żadnych wpływów własnych. Poszukiwania sponsorów, jakie prowadzono od dłuższego czasu, w końcu dały efekt. W najbliższą niedzielę zostanie podpisana pierwsza z umów z prywatnym sponsorem. Jej wysokości ani danych "dobrodzieja" przedstawiciele PZHL nie chcieli ujawnić, ma to być niespodzianka. Posłowie sejmowej komisji nie kryli zaskoczenia, że dług PZHL jest tak duży. Pytano, kto do niego dopuścił, czy działacze odpowiedzialni będą za to odpowiadali. Minkina przyznał, że już kilka miesięcy temu do prokuratury zostało złożone zawiadomienie w tej sprawie, trwa śledztwo. Jak się sytuacja będzie rozwijała? - trudno jest obecnie przewidzieć. Nowe władze PZHL liczą na to, że uda im się zainteresować dyscypliną sponsorów, którzy pomogą wyjść z finansowej zapaści.