Konstantin Kołcow w przeszłości występował w reprezentacji Białorusi w hokeju na lodzie, jednak odnosił on także ogromne sukcesy w rywalizacji klubowej. W ostatnich latach spełniał się on również w roli szkoleniowca, a swoją wiedzą i doświadczeniem dzielił się z innymi hokeistami. Sporo czasu 42-latek poświęcał także... tenisowi. Uczęszczał on na prestiżowe turnieje głównie ze względu na swoją partnerkę Arynę Sabalenkę, która nosi obecnie miano wiceliderki światowego rankingu kobiecego tenisa. 25-latka wielokrotnie powtarzała, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa Kołcow. Nie tak dawno wyjawiła nawet, że chciałaby, aby został on w przyszłości ojcem jej dzieci. Niestety, młoda sportsmenka nie będzie miała możliwości założenia rodziny ze swoim partnerem. W nocy z 18 na 19 marca media przekazały bowiem informację o śmierci mężczyzny. Nie żyje Konstantin Kołcow. Partner Aryny Sabalenki miał 42 lata Pierwsze pogłoski o nagłej i niespodziewanej śmierci Konstantina Kołcowa pojawiły się w mediach społecznościowych około północy czasu polskiego. Z początku informacje te przekazywały głównie konta zajmujące się tenisowymi newsami, jednak kilka godzin później doczekaliśmy się potwierdzenia ze strony dziennikarzy białoruskiego serwisu “euroline.by" i rosyjskiego portalu "sport-express.ru". "Z głębokim smutkiem zawiadamiamy, że zmarł trener Konstantin Kołcow. Był osobą silną i pogodną, był lubiany i szanowany przez zawodników, kolegów i kibiców. Konstantin na zawsze wpisał się w historię naszego klubu, który razem z nim zdobył mistrzostwo Rosji i Puchar Gagarina, a także wykonał świetną robotę w sztabie trenerskim drużyny" - takie oświadczenie pojawiło się z kolei ze strony klubu Saławat Jułajew, w którym 42-latek pracował jako trener. Przyjaciele Konstantina Kołcowa żegnają zmarłego hokeistę. "Był szanowany przez wszystkich, bez względu na to, gdzie grał lub trenował" Wobec śmierci utytułowanego sportowca obojętnie nie przeszły osoby z jego otoczenia. Po okropnej tragedii, jaka przydarzyła się 42-latkowi, głos zabrał m.in. Michaił Klimin, asystent głównego trenera klubu hokejowego Pinsk Hawks, a prywatnie bliski przyjaciel Konstantina Kołcowa. "To tragedia. Wciąż nie mogę w to uwierzyć... Znałem Kostię od dzieciństwa, dzielił nas tylko rok różnicy, chodziliśmy do tej samej szkoły, graliśmy razem w młodzieżowych reprezentacjach narodowych. (...) Zawsze cieszył się wielkim szacunkiem chłopaków. Był przyzwoity, miły, wesoły! Nigdy nie stawiał się ponad nikogo w drużynie, chociaż grał lepiej niż wszyscy inni. Zawsze był pracowity. Łączę się w żałobie ze wszystkimi i bardzo współczuję jego bliskim..." - przyznał w rozmowie z dziennikarzami portalu "belarushockey.com". "Konstatnin był jednym z niekwestionowanych liderów naszej drużyny, utalentowanym, postępowym trenerem, błyskotliwym zawodnikiem w 'Teamie Łukaszenki'. Zawsze był ceniony i szanowany przez trenerów oraz kolegów z drużyny. Był przykładem bezkompromisowości, ciężkiej pracy, poświęcenia i idolem dla wielu białoruskich chłopców" - tak na śmierć 42-latka w mediach społecznościowych zareagował z kolei Dmitrij Baskow, członek Narodowego Komitetu Olimpijskiego Republiki Białorusi. "Zapamiętam Kostię jako prawdziwego przyjaciela, razem uczyliśmy się w szkole i graliśmy w hokeja. Później graliśmy w tym samym klubie Saławat Jułajew i w reprezentacji narodowej. (...) Kołcow był profesjonalistą w swojej dziedzinie, zarówno podczas gry, jak i trenowania. Jestem gotowy dać go za przykład każdemu z hokeistów, ponieważ całkowicie poświęcił się temu, co kochał. Kostia był szanowany przez wszystkich, bez względu na to, gdzie grał lub trenował. To wiele mówi. Był kapitanem i prawdziwym liderem drużyny narodowej. A jako trener pokazał swój ogromny potencjał, którego niestety nie udało mu się w pełni wykorzystać" - przekazał mediom główny trener klubu HK Szachcior Soligorsk, Jarasłau Czuprys.