Jacek Płachta to obecny trener i były zawodnik GKS-u Katowice, w przeszłości reprezentant Polski. W biało-czerwonych barwach rozegrał 62 spotkania i dziesięć razy uczestniczył w turniejach mistrzostw świata. Grał w GieKSie a potem przez dwie dekady (1990-2010) w różnych niemieckich klubach, we Fryburgu ciągle zdarzają się kibice, którzy chodzą w koszulce z tym nazwiskiem. Jego syn Matthias Plachta, to olimpijczyk z Pjongczangu i Pekinu w barwach Niemiec. GKS, trenowany przez Jacka Płachtę, tegoroczną rundę zasadniczą zakończył na pierwszym miejscu. Przed nami faza play-off. Paweł Czado: Zacznijmy od igrzysk olimpijskich. Podobał się panu turniej, coś pana zaciekawiło, olśniło? Jacek Płachta: - To były fajne igrzyska. Co rzuciło mi się w oczy to fakt, że to był wyrównany turniej [od ćwierćfinałów tylko dwa mecze, Finlandii ze Szwajcarią w 1/4 finału i spotkanie Słowacji ze Szwecją o brązowe medal skończyło się różnicą więcej niż dwóch goli, przyp. aut.]. Lodowiska na których odbywał się turniej były małe, na nich trudniej wyrobić sobie przewagę. Decydowały połączone detale. Kiedy hokeista zdobywa dwa gole w wygranym 2-1 meczu to nie tylko on jest ważny, ale także ten, który być może miał jedną zmianę, ale ta zmiana miał wpływ na przebieg meczu. Bardzo mi się podobało, że zespoły grające na igrzyskach były teamami w ścisłym tego słowa znaczeniu, świetnie spisywały się i reagowały jako całe drużyny, ciężko przeciw nim się grało. Hokeiści rozumieli się w sytuacji kiedy przy tych wspomnianych małych lodowiskach nie było zbyt dużo miejsca na lodzie. Jacek Płachta: Jeśli przeanalizujemy ostatnie lata to wyjdzie nam, że się oddalamy od czołówki Dobrze było popatrzeć na najlepszych zawodników grających w Europie, w KHL-u, bo wiadomo, że ci z NHL zagrać nie mogli [NHL umożliwiała olimpijskie występy zawodnikom od 1998 do 2014 roku. Początkowo hokeiści byli wypuszczani ze swych organizacji jedynie na finałowe rundy. Od 2006 roku mogli brać udział w całych rozgrywkach. Spór do dziś nierozwiązany rozgorzał po wycofaniu się MKOl z pokrywania kosztów ubezpieczenia, transportu i zakwaterowania zawodników z NHL, przyp. aut.] Finowie wygrali zasłużenie? - Oni przez cały turniej występowali bardzo równo i dobrze grali w defensywie a przy tym świetnie wykorzystywali własne okazje z przodu. Jak na tle świata wygląda w tej chwili polski hokej? Dystans się powiększa? - Jeśli przeanalizujemy ostatnie lata to wyjdzie nam, że się oddalamy... Mamy jeszcze paru zawodników dzięki którym możemy w tym roku awansować [w Katowicach na przełomie kwietnia i maja odbędą się mistrzostwa świata Dywizji 1B, czyli trzeciego poziomu rozgrywek, przyp. aut.]. To ciężki temat, myślę, że na dłuższym dystansie musimy intensywnie patrzeć w stronę szkolenia młodzieży i szkolenia trenerów. Bo możemy mówić o dwóch - trzech najbliższych latach, ale co potem? Na pewno nie da się niczego zmienić jakimiś drastycznymi ruchami, trzeba mieć jakiś długoterminowy plan i konsekwentnie się go trzymać. Powiedzmy, że w przyszłym roku nagle nie byłoby obcokrajowców. Czy od takiego ruchu poziom polskiej reprezentacji nagle się podniesie? To są sprawy, które trzeba gruntownie przemyśleć zanim zacznie się działać. Przejdźmy do ligi. GKS niedzielnym zwycięstwem zapewnił sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej. Nie proszę o deklaracje, ale na co stać pańską drużynę? - Na pewno chcemy się liczyć i chcemy pokazać dobry hokej. Do pierwszej rundy podchodzimy jednak z dużym respektem, w play-offach jest zupełnie inne granie. Ten ostatni niedzielny mecz z Zagłębiem w Sosnowcu był ważny, bo chcieliśmy zając to pierwsze miejsce, wygraliśmy 2-1. Zmieniła się formuła, tak czy inaczej zagramy z Zagłębiem [w tym sezonie drużyny, które zajęły trzy najlepsze miejsca mogły wybrać sobie rywala, z którym zmierzą się w ćwierćfinale. Ostatecznie trenerzy klubowi postanowili nie zmieniać rywali i dokonywać wyboru według starej drabinki. Oznacza to, że w I rundzie GKS Katowice zmierzy się więc z Zagłębiem Sosnowiec, Re-Plast Unia Oświęcim z Ciarko STS-em Sanok, JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń, a Comarch Cracovia z GKS Tychy, przyp. aut]. Wiemy co nas czeka w play-offach, wiemy, że to dobra drużyna. Tam gra się trudno, były fragmenty niedzielnego meczu do których mogliśmy lepiej podejść. Ale wiemy też na co nas stać, wiemy, że z każdym w tej lidze możemy wygrać. Jacek Płachta: Hokej to emocje Tak czy inaczej - czeka nas ciężka przeprawa, ale jesteśmy gotowi. Wiemy, że mamy dobrą drużynę i że chłopcy chcą, że są dobrze przygotowani. Ale to taka sytuacja, że gwarancji powodzenia nikt dać nie może. Dlatego w tej chwili chcemy się przede wszystkim skoncentrować na tej pierwszej rundzie, na meczach z Zagłębiem. Nie ma co mówić o półfinałach czy finałach zanim nie przejdziemy tej pierwszej rundy. Ten ostatni mecz w Sosnowcu był niezwykle emocjonujący, oglądałem go z trybun. Zgodzi się pan, że ogromny atutem hokeja są emocje? - Zgodzę się. W hokeja nie da się grać bez emocji, nie da się go bez nich przeżywać. rozmawiał: Paweł Czado Ćwierćfinały Polskiej Hokej Ligi - pierwsze mecze 23 lutego: GKS Katowice - Zagłębie SosnowiecRe-Plast Unia Oświęcim - Ciarko STS SanokJKH GKS Jastrzębie - KH Energa ToruńComarch Cracovia - GKS Tychy