Podczas pierwszych dwóch dni mistrzostw świata dywizji I w Toruniu rządzili faworyci. Włosi, Polacy i Ukraińcy mają komplet zwycięstw i to między nimi rozegra się walka o pierwsze miejsce premiowane awansem. Do tej pory najlepsze wrażenie zrobili Włosi. Nie chodzi jedynie o dwucyfrówkę w meczu z Rumunami, ale o składną grę i skuteczność. Wczoraj w pierwszej tercji meczu z Brytyjczykami oddali dziesięć strzałów i zdobyli trzy gole. Ukraińcy wygrywają, lecz bez fajerwerków. Grają bez błysku, ale konsekwentnie, i są cierpliwi. No, nie wszyscy. Lider zespołu Serhij Warłamow (63 mecze w NHL) strzelił przełomową bramkę podczas meczu z "wyspiarzami", ale w końcówce nie wytrzymał nerwowo i sędzia ukarał go "dziesiątką". Wczoraj sytuacja się powtórzyła. Ukraina pewnie prowadziła, a Warłamow zamiast spokojnie pilnować wyniku, ciągle miał coś do powiedzenia kolegom z zespołu, a w końcówce za kłucie kijem wyleciał z lodu z karą meczu. Ukraińcy zabrali do Torunia pięciu zawodników z najbogatszej ligi Europy - KHL. Jednak na razie nie pokazali niczego szczególnego. Najlepiej z nich wypadł Andrij Michnow. Prawie dwumetrowy napastnik Lady Togliatti jest świetnie wyszkolony technicznie i bardzo waleczny. Z kolei zdecydowana większość zawodników Ukrainy gra na co dzień w Sokole Kijów. Nawiasem mówiąc, kryzys na Ukrainie nie ominął także hokeja - zawodnicy od trzech miesięcy nie dostają pensji. Tak więc toruńskie mistrzostwa to świetna okazja dla szefów polskich klubów, aby spróbować pozyskać wartościowych obcokrajowców. - Z Polakami będzie ciężko - przyznał bramkarz Ukraińców Igor Karpienko, który uznany został najlepszym zawodnikiem swojej drużyny w poniedziałkowym starciu z Holandią (5:1). - Mogą liczyć na doping kibiców, mają bardzo dobrego bramkarza. Co jest naszą najgroźniejszą bronią? Myślę, że rozgrywanie przewag. Dobrze radzimy sobie też w osłabieniach. Jestem zdania, że wtorkowy mecz wygra ten zespół, który będzie skuteczniejszy właśnie w tych dwóch elementach. Jeśli rzeczywiście tak ma być, to nie wróży nam to nic dobrego. W meczach ze słabymi rywalami łapaliśmy dużo kar, więc z szybszymi i grającymi lepiej krążkiem Ukraińcami będziemy pewnie faulować jeszcze częściej. - Kary są częścią gry - próbował przekonywać wczoraj bohater meczu z Rumunią Marcin Kolusz. Przyznał jednak, że Peter Ekroth ciągle zwraca im uwagę, żeby w bezpośrednich starciach fizycznych z rywalami więcej grać ciałem, a mniej kijem. Z wszystkich trenerów zespołów walczących w toruńskich mistrzostwach najbardziej konkretny jest selekcjoner Holendrów. Wczoraj po meczu z Ukraińcami nie owijał w bawełnę, tylko zaczął wyliczać błędy sędziów, które jego zdaniem pomogły rywalom ustawić mecz po myśli Ukraińców. Większość pozostałych trenerów mówi "na okrągło", a szkoleniowcy Polski Peter Ekroth i Ukrainy Oleksandr Seukand sprawiają wrażenie najlepszych pokerzystów w stawce. Mocniejsze karty ma Ukrainiec, ale na lodzie, jak w pokerze: nie zawsze wygrywa ten, kto ma same asy. Mirosław Ząbkiewicz, Toruń *** Na relację na żywo z meczu Polska - Ukraina zapraszamy do portalu INTERIA.PL!