Hokeiści Comarchu Cracovii wyrównali stan rywalizacji na 2-2 w półfinale PHL z broniącym tytułu GKS-em Tychy. We wtorek "Pasy" wygrały 3-1.W 52. minucie Christian Mroczkowski zdobył wyrównującego gola, jednak sędziowie najpierw go uznali, a następnie zmienili decyzję. Trener tyszan Krzysztof Majkowski twierdzi, że żadnego przejęcia krążka nie było podczas sygnalizacji kary na gospodarzy.Klub wystąpił z oficjalnym protestem skierowanym do Polskiej Hokej Ligi. "Trójkolorowi" zwracają w nim uwagę na "ewidentny błąd sędziowski".GKS Tychy wnioskuje o powtórzenie w całości meczu, a także o odsunięcie sędziów spotkania od dalszej pracy w fazie pucharowej. Obserwator i były sędzia opiniuje na korzyść sędziów "Sędziowie główni spotkania podjęli błędną i skandaliczną decyzję o anulowania bramki zdobytej przez GKS Tychy w 51:31 minucie gry. Decyzja sędziów głównych w sposób ewidentny doprowadziła do wypaczenia wyniku mecz, albowiem w sposób bezpośredni miała wpływ na wynik spotkania, który w 51:31 minucie gry powinien brzmieć 2:2. W takiej sytuacji logicznym jest, że spotkanie nie mogłoby się zakończyć rezultatem 3:1." - można przeczytać w oficjalnym piśmie.Analizujący tę sytuację obserwator i były sędzia rangi międzynarodowej Przemysław Kępa skomentował tę sytuację, trzymając stronę arbitrów:""Oceniając sytuacje z meczu Comarch Cracovia-GKS Tychy na podstawie zapisu wideo uważam, że decyzja o nie przyznaniu bramki dla drużyny GKS Tychy była prawidłowa (...), błędem sędziów było to , że nie przerwali natychmiast akcji i doszło do sytuacji bramkowej, jednak późniejsza ich reakcja była właściwa i zgodna z przepisami." - powiedział Kępa dla Hokej.net.Kolejne spotkania, numer pięć i sześć, w ramach półfinałowej rywalizacji GKS Tychy i Comarch Cracovii, zaplanowane są na 19 i 21 marca. Protest musi zostać rozpatrzony przed następnymi potyczkami w tej parze.MR