Awans wywalczony przed rokiem w Doniecku był dużym zaskoczeniem. Teraz zespół musiał radzić sobie ze zdecydowanie mocniejszymi rywalami, w dodatku w odmłodzonym składzie i zadanie okazało się za trudne. Nasi hokeiści wywalczyli tylko jeden punkt w pięciu meczach. Po porażce w ostatnim spotkaniu z Austrią wciąż myśleli o przegranej w dramatycznych okolicznościach kluczowej batalii ze Słowenią (2-3 po karnych). Zwycięstwo ze Słoweńcami dałoby nam utrzymanie. Nie łudźmy się jednak - Duńczycy, Białorusini czy Łotysze pokazali nam miejsce w szeregu. - Największym problemem jest przygotowanie mentalne. Pod tym względem chłopcy nie byli przygotowani do gry na takim poziomie. Za mało rozegrali meczów z tak wymagającymi rywalami - ocenił Andriej Parfionow tuż po mistrzostwach. - W pierwszej tercji zagrali bardzo źle, w kolejnych już lepiej, ale w starciach z takimi przeciwnikami trzeba grać równo przez cały mecz. Poza tym, jeśli strzela się jedną bramkę w całym spotkaniu, to ciężko wygrać... - skomentował mecz z Austrią, choć jego słowa odnoszą się także do pozostałych spotkań, bo zespół w sumie strzelił zaledwie sześć goli. Kibice nie tylko liczyli na lepszy wynik, ale także lepszą indywidualną grę zawodników, którzy powinni ciągnąć zespół. Tymczasem zabrakło lidera. Najlepiej zaprezentował się Filip Wielkiewicz, z kolei trener Parfionow wyróżnił bramkarza - Davida Zabolotnego. - Nie chodzi o to, jak zagrali poszczególni zawodnicy. Porażka nie jest ich winą, to jest problem całego polskiego hokeja. Chodzi o wyszkolenie techniczne, przygotowanie fizyczne, brakuje umiejętności jeśli chodzi o jazdę na łyżwach, odpowiedniej techniki gry kijem, a co za tym idzie dobrego podania. W tych elementach jest ewidentna różnica pomiędzy umiejętnościami naszych zawodników a rywali. Taki jest cały polski hokej, a ci chłopcy są jego produktem. Ale nie ma innych! - podkreślił Parfionow. - Podziękowałem chłopcom i mówię tak: dla mnie do końca roku to oni są najlepszymi hokeistami w Polsce - dodał. Piotr Sarnik, były wielokrotny reprezentant Polski, a obecnie asystent Parfionowa, przekonywał, że każdy z naszych zawodników mógłby przejść na wyższy poziom, gdyby regularnie pracował pod okiem rosyjskiego trenera. Tymczasem młodzi hokeiści nie chcą iść do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Co trzeba zrobić, aby znów stała się sercem młodzieżowego hokeja? - No, faktycznie. Dobre pytanie, ale już nie do mnie, tylko do działaczy związku - uciął Parfionow. Autor: Mirosław Ząbkiewicz