Hokeista napisał odwołanie, ale na razie nic nie wskórał. Czy uda mu się zaoszczędzić sporo grosza zapytaliśmy prezesa PZHL Zenona Hajdugę. INTERIA.PL: Ukaraliście Martina Voznika za to, że skrytykował jakość pucharu i medali dla mistrza Polski. Czy jest gdzieś zapisany punkt, który zabraniałby tego? Zenon Hajduga: - Oczywiście. Swoją wypowiedzią ośmieszył nas, naruszył dobre imię związku i musieliśmy zareagować. W poprzednim sezonie jeden zawodnik też publicznie krytykował decyzje arbitrów i został za to ukarany. Nawet się nie odwoływał, zapłacił karę, zrozumiał i teraz jest do rany przyłóż. A co do pucharu, to wcale nie kosztował 80 złotych, jak podał "Przegląd Sportowy". Na trzy puchary i medale wydaliśmy 3700. Mogę przesłać fakturę. Pewnie, że nagrody mogłyby lepszej jakości, ale na to trzeba pieniędzy, a ja nie chcę podnosić składek dla klubów. Z jednej strony chcecie dbać o wizerunek związku, a z drugiej po drugim meczu z Francją w Sanoku nie było komu wręczyć nagród najlepszym zawodnikom... - W pierwszym meczu w Sanoku wręczałem nagrody wraz z burmistrzem miasta, ale później musiałem wyjechać. Ale przyznaję, że to potknięcie. Czyli Voznikowi nie przepuścicie? - Napisał odwołanie, doszło do związku, ale nie mogliśmy go rozpatrzyć, bo napisał je do zarządu, a właściwą instancją jest Komisja Odwoławcza. Nie wiem czy nie upłynął już termin odwołania, ale jak będzie chciał, to mu nawet ten termin przedłużymy i niech napisze jeszcze raz, a jaką decyzję podejmie Komisja Odwoławcza, nie wiem. Ale dwa tysiące za krytykę jakości medali... - Jak będzie chciał, to mu możemy rozbić na raty.