W Cracovii zadowoleni, że faworytem jest Sanok Sanoczanie w cuglach wygrali sezon zasadniczy. W 42 meczach zdobyli 93 punkty, a więc aż 11 więcej od drugiej w tabeli Cracovii. W dodatku mistrzowie Polski mieli prawo podejrzewać, że w starciach z Sanokiem ciąży na nich klątwa - wygrali dopiero za dwunastym podejściem! - Dwa lata temu w sezonie zasadniczym ogrywaliśmy Podhale, a w finale przegraliśmy do zera - przypomina Rafał Radziszewski, dając jasno do zrozumienia, że krakowianie nie zamierzają być zakładnikami statystyki. - Sanoczanie są faworytami - przyznaje bramkarz "Pasów". - Ogrywali nas i na pewno będzie tkwiło to w ich głowach. Z drugiej strony, dla nas to dobra sytuacja. Do tej pory to zazwyczaj na nas ciążyła większa presja w finałach. Teraz oni będą musieli się z nią zmierzyć, a sanocka publika jest bardzo spragniona wyniku. Cracovii tylko raz zabrakło w finale od 2006 roku, z kolei zespół z Podkarpacia, podobnie jak Przemysław Odrobny, debiutuje w starciu o najwyższą stawkę. Bramkarz Ciarko PBS Bank Sanok zapewnia, że ani jego, ani kolegów nie sparaliżuje presja wyniku. - Już osiągnęliśmy historyczny sukces i teraz może być już tylko lepiej. Od nikogo z drużyny nie słyszałem, żeby dokuczał mu stres przed finałami. Trzeba go odstawić na bok, bo to zły doradca - powiedział. Kary, bramkarze i para w płucach Rafał Radziszewski zapowiedział, że w Cracovii stan pełnej mobilizacji, a hokeiści są przekonani, że stać ich na cztery zwycięstwa. - Półfinały pokazały, że gramy dobrze. Wielu obserwatorów nie dawało nam nawet szans na miejsce w czwórce przed play offami, a jesteśmy w finale. To dla nas duży sukces, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że z poprzedniego sezonu zostały praktycznie tylko dwie piątki. Przez większą cześć rundy zasadniczej grę ciągnęła pierwsza formacja, teraz zaczęły też strzelać pozostałe. To cieszy, tak jak to, że gramy mądrze z tyłu. Kibice w nas wierzą i my też wierzymy, że możemy zdobyć złoto - powiedział bramkarz Cracovii. W Sanoku także nie mogą doczekać się finału. Przed najważniejszymi meczami sezonu do treningów wrócił Michał Radwański, który w lutym złamał palec. - U nas wszystko OK. Przygotowania idą w dobrym kierunku. Analizujemy Cracovię pod każdym względem i mam nadzieję, że uda nam się ją zaskoczyć - powiedział bramkarz Ciarko PBS Bank Sanok. - Cracovia ma dobrego trenera i zawodników. Czekają nas ciężkie mecze, ale cieszę się, że trafiliśmy na siebie, bo zapowiadają się bardzo ciekawe finały. Co według "Wiedźmina" przesądzi o tym, kto zdobędzie tytuł? - Na pewno kary. Kto zrobi ich mniej, będzie w lepszej sytuacji. Po drugie dyspozycja bramkarzy, a trzecia sprawa to przygotowanie fizyczne. W ciągu czterech dni rozegramy trzy mecze! Stawką złoto i miejsce w kadrze Wiele wskazuje, że stawką finałów jest też pozycja numer jeden wśród bramkarzy w kadrze przed kwietniowymi mistrzostwami świata w Krynicy-Zdroju. Obaj przekonują jednak, że starają się nie myśleć teraz o tym. - Cały sezon trenuje się po to, żeby zagrać w finale i wygrać go. Jeśli trener kadry postawi na mnie, to fajnie, a jak nie, to cóż... Dłużej odpocznę przed nowym sezonem - powiedział "Radzik", podkreślając przy tym, że gra w reprezentacji jest dla niego dużym wyróżnieniem. - Do mistrzostw świata jest jeszcze dużo czasu, a żaden bramkarz nie jest w stanie przez cały sezon utrzymać wysokiej formy - przypomina "Wiedźmin". - Forma faluje, dlatego z naszej rywalizacji w finale nie ma co robić prognozy przed turniejem w Krynicy. Po prostu mam nadzieję, że przyniesie frajdę kibicom. Nie życzę Rafałowi źle, bo jesteśmy dobrymi kolegami, i to od dawna, ale mam nadzieję, że finały potoczą się po naszej myśli. INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z finału PLH - początek w środę o godz. 20