Hokeiści Florida Panthers strzelali na bramkę rywali rzadziej (35-48), ale byli o wiele skuteczniejsi. W dodatku "Pingwiny" tym razem nie miały wsparcia bramkarza. Marc-Andre Fleury puścił kilka bramek, które będą mu się śnić po nocach. Jednak winnych klęski jest znacznie więcej. Penguins prowadząc 2-0 mieli okazje, aby dobić rywali. W końcówce pierwszej tercji grały w przewadze i pod bramką gospodarzy było bardzo gorąco, ale ataki "Pingwinów" wyglądały, jak bicie głową w mur. Na dodatek 63 sekundy przed końcem Fleury przepuścił pod parkanem krążek po sygnalizowanym strzale z daleka Jordana Leopolda. Prawdziwy dramat obrońców Pucharu Stanleya zaczął się w końcówce drugiej tercji. Najpierw Jewgienij Małkin wyprowadzając krążek z własnej tercji oddał go Radkowi Dvorakowi, a ten wpakował gumę do siatki. Minutę później "Pantery" objęły prowadzenie po tym, jak obrońcy gości pozostawili bez krycia pod własną bramką Rostislava Olesza. W trzeciej tercji "Pingwiny" ruszyły do ataków, ale wciąż brakowało im pomysłu, w dodatku bardzo dobrze bronił Vokoun. Tymczasem Fleury znów dał się pokonać sygnalizowanym strzałem z kilkunastu metrów. Końcówka meczu należała do Radka Dvoraka. 32-letni Czech skompletował hat tricka trzeciego w karierze - najpierw wykorzystał podanie zza bramki, a trzy sekundy przed końcem trafił do pustej bramki. Fani "Panter" nagrodzili go owacją na stojąco, a na lód pofrunęły czapki. Klęski "Pingwinów" nie oglądał asystent trenera Mike Yeo, który po sobotnim meczu poczuł się źle i trafił do szpitala. W świetnej formie są hokeiści Chicago Blackhawks. W niedzielny wieczór grali trzeci mecz w ciągu czterech dni, a mimo to pokonali Anaheim Ducks 5:2. Gwiazdą dnia był Marian Hossa. Słowacki prawoskrzydłowy strzelił dwa gole. To trzecia wygrana z rzędu i dwunasta spośród piętnastu ostatnich meczów. Wyniki niedzielnych meczów hokejowej ligi NHL: Ottawa Senators - Philadelphia Flyers 7:4 Montreal Canadiens - Buffalo Sabres 0:1 Florida Panthers - Pittsburgh Penguins 6:2 Chicago Blackhawks - Anaheim Ducks 5:2