W kilkunastu parafiach odprawiono go z kwitkiem. "Najpierw sam się ochrzcij, a później przyjdź tu z dziećmi" - słyszał argumentację. Naturalizowanego Czecha przyjęto dopiero w parafii św. Michała w malowniczej Mochnaczce pod Krynicą i w ostatnią sobotę ochrzcił potomków. Voznik wychował się w bezwyznaniowych w 60 procentach Czechach. Tam nauczył się grać w hokeja, ale w 1997 r. przeprowadził się do Polski, wzmacniając KTH Krynica. Polska na tyle mu się spodobała, że postanowił w niej osiąść. Jedna z uroczych kryniczanek została jego żoną. Pięć lat temu w Krakowie Martin odebrał polski paszport i od tej pory reprezentuje nasze barwy. Popularny "Wasko" razem z KTH zdobył wicemistrzostwo Polski (1998), by później - w barwach ComArch/Cracovii (2006), a ostatnio Wojasa/Podhala (2007) sięgać po najwyższe krajowe trofeum. Państwo Voznikowie mają dwójkę dzieci - siedmioletniego Samuela i półroczną Noemi. - Chciałem ich ochrzcić, by jak dorosną mieli wybór - wierzyć w Boga, czy zostać ateistą - tłumaczy. - Zdziwiłem się, gdy większość księży odmawiała mi tego sakramentu. Na szczęście trafiliśmy w Mochnaczce na życzliwego duszpasterza, który nawet się ucieszył, że ja - ateista chcę ochrzcić dzieci. Co ciekawe, ojcem chrzestnym jednego z maluchów został Włoch. To dlatego, że żona Martina wcześniej zgodziła się zostać matką chrzestną w rodzinie polsko - włoskiej. - Było wesoło, bo nasz znajomy Włoch nic nie rozumiał w trakcie uroczystości i dopiero gdy mu przetłumaczyliśmy, zamiast "tak" odpowiadał księdzu po swojemu: "si, si" - śmieje się Martin Voznik. Michał Białoński, INTERIA.PL