Wyobraźmy sobie taką sytuację: prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, nie mając większości obecnych (quorum) na zarządzie, wyrzuca szefa Wydziału Gier i Dyscypliny. Tylko dlatego, że ten nie chce pozbawić licencji dwóch klubów i marudzi, że regulamin nie przewiduje takiego rozwiązania. Mało tego, prezes rozwiązuje Komisję Odwoławczą związku. Powód? "Nie odpowiadała oczekiwaniom zarządu". Prezes kpi z prawa na każdym kroku, a Ministerstwo Sportu nie reaguje? W piłce nożnej byłoby to niemożliwe - kurator wkroczyłby od razu, pod siedzibą związku dyżurowałyby telewizje informacyjne od rana do wieczora. A w hokeju to nie fikcja, tylko rzeczywistość zarządu Piotra Hałasika. I co? Nikt nie robi nic. Gdy prezes Hałasik przejął stery w polskim hokeju, mieliśmy wypłynąć na szerokie wody. Były sto różnych obietnic o znalezieniu sponsora, stworzenie KH Olivia Gdańsk i występy w lidze KHL, później słyszeliśmy o "Dream Teamach" w Sosnowcu i Krynicy, które miały grać w austriackiej lidze EBEL, bądź chociaż na Słowacji. Żadna nie została zrealizowana. Nawet ta o złożeniu dymisji, w razie fiaska w poszukiwaniu sponsora. Hałasik robi za to to, czego nie zapowiadał. Ostatnio odwołał telefonicznie, a później mailowo szefa WGiD Bogdana Terleckiego po jego 11 latach sprawiedliwych rządów. Ten fakt przelał czarę goryczy. Przedstawiciele wszystkich klubów hokejowej ekstraklasy - za wyjątkiem HC GKS Katowice i Polonii Bytom - zebrali się w poniedziałek w Krakowie, a we wtorek ogłosili lokaut rozgrywek, począwszy od 11 grudnia. - Oczekujemy, że do dnia 27 grudnia 2013 roku, do godz. 15 zarząd PZHL podejmie uchwałę o zwołaniu na 8 lutego 2014 roku Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Członków, zgodnego z wnioskami 35 klubów i okręgów, złożonych 25 października - w imieniu szefów klubów mówiła prezes MMKS Podhale Agata Michalska. Wiceprezes JKH GKS Jastrzębie-Zdrój - Andrzej Frysztacki dodawał: - Jeśli prezes Hałasik ma czyste intencje, nie powinien się obawiać weryfikacji, a powinien ją przejść. PZHL jest dotowany z publicznych pieniędzy, więc nie może być tak, że prezes odwołuje komisję odwoławczą, bo takie jest jego widzimisię. Nie może być tak, że przez pół roku trzyma w szufladzie umowy, które pozawierał w imieniu polskiego hokeja, a o których nie raczył nikogo poinformować. Kolejne "kwiatki", jakie wykryli szefowie klubów w PZHL-u, to brak przyjęcia budżetu na kończący się rok 2013, więc co dopiero myśleć o projekcie tego na rok 2014. Przedstawiciele klubów mają wiedzę, że Hałasik zaplanował na ten rok wpływy sponsorskie w wysokości ośmiu milionów złotych. Jak wiadomo, ze sponsora zostały nici, więc głowią się, jaki jest realny dług związku. Satyra made in PZHL to nie tylko ścięcie głowy obiektywnemu szefowi WGiD, czy wyrzucenie całej Komisji Odwoławczej, ale także zniechęcanie do działania Komisji Rewizyjnej, której członkom zaniechano zwracać koszty dojazdów na posiedzenia. Najwyraźniej Piotr Hałasik widzi się w roli cara, który decyduje w pojedynkę o wszystkim i nie podlega żadnej kontroli. W skrócie - jest drugi po Bogu. Prezes KTH 1928 Krynica - Daniel Kaszowski ciekawie opowiadał, jak PZHL zaraził jego klub inicjatywą "Dream Teamu", który miał być finansowany przez spółkę Zagłębie Development z prezesem Jackiem Kaźmierczakiem. Tym samym Kaźmierczakiem, który jest sowicie opłacanym (10 tys. zł miesięcznie) asystentem Hałasika w PZHL-u. Obaj panowie (Kaźmierczak i Hałasik) znają się z sosnowickiego SLD, Kaźmierczak jest nawet radnym miejskim. Zero złotych - na takim poziomie finansowanie zapewniło Zagłębie Development. Z zagłębia możliwości zamieniło się w kopalnię długów. - Sami państwo rozumiecie, że drużyna oparta na reprezentantach Polski sporo kosztowała, więc nasz klub tego nie był w stanie finansować, a przez jakiś czas został do tego zmuszony - opowiada Kaszowski. Gwarancje Kaźmierczaka nie wypaliły, ale Hałasik śmiało wyciąga rękę do biednego klubu po 50 tys. zł drugiej raty za licencję. - Apelowaliśmy o rozłożenie na raty tej płatności, gdyż przez utrzymywanie "Dream Teamu" zostały nam wierzytelności, które musimy regulować. Przyjeżdżał do nas na mediacje nawet skarbnik PZHL-u pan Dawid Chwałka, ale on oczekiwał od nas jak najszybszej wpłaty pieniędzy - opowiada prezes Kaszowski. Na podobną "minę" zarząd Hałasika wpakował MMKS Podhale, czyli klub, który jest największą w Polsce kopalnią talentów i szkoli młodzież na szeroką skalę. Najpierw Hałasik odrzucił wniosek nowotarżan na grę w ekstraklasie w miejsce zlikwidowanego Zagłębia Sosnowiec. - Wywalczyliśmy na lodzie drugie miejsce w I lidze, więc teoretycznie to my powinniśmy wskoczyć na miejsce Zagłębia, ale przepis nie jest precyzyjny, więc wszystko zależało od stanowiska PZHL-u, a zarząd nasz wniosek odrzucił - relacjonuje prezes Agata Michalska. W tej sytuacji "Szarotki" zdecydowały się na wpłacenie 50 tys. zł - pierwszej raty za licencję. - W dokładnym projekcie budżetu, jaki sporządzaliśmy na ten sezon, założyliśmy, że na drugą ratę poświęcimy środki, które wpłyną z transferu dwóch naszych zawodników (Dariusza Gruszkę i Krystiana Dziubińskiego - przyp. red.) do KTH 1928 Krynica. Te środki nie wpłynęły, a PZHL odrzuca nasze wnioski o rozłożenie na raty drugiej części należności za licencję - podkreśla prezes Michalska. Hałasik polskim hokejem bawi się dobrze do tego stopnia, że wyrażony przez większość środowiska (35 mandatów) wniosek o zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu kwestionuje i sprawdza wiarygodność podpisów. - Zaraz pan prezes będzie sprawdzał, czy podpisywaliśmy na niebiesko, czy na czarno - śmiech przez łzy wiceprezesa Frysztackiego. Na stadionie Cracovii zebrali się poważni przedstawiciele hokejowego środowiska: prezes Podhala Agata Michalska, wiceprezes Cracovii Jakub Tabisz, wiceprezes JKH GKS-u Andrzej Frysztacki, członek zarządu Aksam/Unii Krzysztof Budzowski, dyrektor spółki Tyski Sport Wojciech Matczak (GKS Tychy), prezes KH Ciarko PBS Bank Sanok Waldemar Bukowski i prezes 1928 KTH Krynica Daniel Kaszowski. Działalność Hałasika ma jeden pozytywny aspekt - nikomu nie udało się tak zjednoczyć środowiska, jak obecnemu prezesowi PZHL-u. Za tymi ludźmi stoją sponsorzy, którym nie podoba się brak solidności obecnego zarządu związku. Spośród możnych polskiego hokeja w Krakowie zabrakło Marka Stebnickiego z Polonii Bytom, który podpisał się pod wnioskiem o zwołanie Walnego, jednak odmówił przystąpienia do lokautu. Nie było też szefa HS GKS Katowice Dariusza Domogały. Akurat jemu ścięcie głowy Terleckiego było na rękę, gdyż katowiczanom groziły walkowery za brak uregulowania do końca września zadłużenia w stosunku do byłych zawodników. Polski hokej umiera, a Piotr Hałasik nad tym "pacjentem" tańczy obertasa z przytupem.