Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie czekała 22 lata na to, by zagrać w mistrzostwach świata Elity. Te w tym roku odbędą się w Czechach w dniach 10-26 maja, a nasza kadra swoje mecze będzie rozgrywała w Ostrawie. Polska po raz ostatni występowała w hokejowych mistrzostwach świata w 2002 roku. Tym samym żaden z obecnych kadrowiczów nie mógł wówczas grać na lodowiskach w Szwecji, bo tam odbywała się impreza. To tylko pokazuje, jak długo trzeba było czekać na ten moment. Tym bardziej powinniśmy się delektować tym faktem, bo z takimi ekipami, jak: USA, Niemcy, czy Szwecja nie graliśmy od dekad. "Na pewno, nieprzypadkowo awansowaliśmy do Elity. Wielu zawodników gra razem od lat i to zaowocowało. Do tego dochodzi utalentowana młodzież i mamy efekt" - mówił w rozmowie z Interią w rozmowie z Interią Aron Chmielewski, jedna z gwiazd naszej ekipy. Historyczny transfer Polki. Zagra w USA! Brutalna lekcja od Słowaków Przed mistrzostwami elity Polacy grali szereg sparingów z mocnymi rywalami. Bardzo dobrze zaprezentowali się w pojedynkach z Wielką Brytanią, które, choć przegrane, dały trenerowi Robertowi Kalaberowi sporo materiału do analizy. Potem jednak przyszedł sprawdzian z rywalami z dużo wyższej półki, czyli ze Słowakami. Mecz u naszych południowych sąsiadów wzbudził spore emocje, bowiem w Żylinie można było obejrzeć w akcji między innymi występującego na co dzień w NHL w barwach Seattle Kraken Tomasa Tatara, a także kilka innych gwiazd słowackiego hokeja. Przy nich nasi zawodnicy mogą pochwalić się bardzo skromnym hokejowym CV, ale rzecz jasna na lodowisku liczą się nie zdobyte trofea, ale umiejętności i wola walki. Z tym, że już pierwsza tercja pokazała, że Słowacy nie zamierzają nas lekceważyć, a "Biało-Czerwoni" podeszli do tego starcia jakby zdekoncentrowani i już po sześciu minutach przegrywaliśmy 0:3. Potem było nieco lepiej, choć tylko nieco. W 14. minucie trafił jeszcze Lukas Cingel i pierwsza część tego spotkania zakończyła się prowadzeniem Słowaków 4:0. Rywale wzięli nas na "karuzelę", ale zapewne podobnie będą wyglądać także mecze na MŚ i dobrze, że Polacy uczą się gry na najwyższym poziomie. Nauka kosztuje, jest bolesna, ale i bezcenna, jeśli chce się cokolwiek w sporcie osiągnąć. Niezłe momenty Polaków, cenne doświadczenie przed MŚ Dość nieoczekiwanie druga tercja zakończyła się wynikiem 0:0, rzadko w hokeju na tym poziomie spotykanym. Polacy nadal byli w defensywie, ale gra naszej drużyny wyglądała już znacznie lepiej. Nieźle w bramce spisywał się John Murray, a i jego koledzy mieli naprawdę niezłe momenty. Nadal to Słowacy dominowali i częściej przebywali na naszej połowie, ale kilka wypadów "Biało-Czerwonych" było groźnych. Aron Chmielewski czy Krystian Dziubiński próbowali postraszyć słowackiego bramkarza. To, co nie udało się w tercji drugiej, niespodziewanie udało się w trzeciej. Patryk Wronka wyłożył krążek do Grzegorz Pasiuta, a ten choć kąt był ostry, zdołał zmieścić "gumę" tuż przy słupku i zdobył pierwszego gola dla Polaków! Ostatnie słowo należało do Słowaków, którzy, za sprawą Petera Cehlarika i Marka Hrivika zdobyli w trzeciej tercji jeszcze dwie kolejne bramki i ostatecznie wygrali ten mecz 6:1. Mimo to Polacy pokazali, że robią stałe postępy i mogą walczyć o utrzymanie w elicie. Słowacja - Polska 6:1 (4:0, 0:0, 2:1)