Łotysze stawili im silniejszy opór. Prowadzili od 9. minuty, gdy krążek do siatki posłał napastnik San Jose Sharks Rudolfs Balcers. Wyrównał w 31. minucie Sakari Manninen, do niedawna grający w rosyjskiej Ufie, a wygraną zapewnił gospodarzom inny zawodnik ligi NHL Mikael Granlund z Nashville Predators. Finowie to aktualni wicemistrzowie świata. Przed rokiem w finale w Rydze przegrali po dogrywce z Kanadyjczykami 2:3. Taki sam skład finału był też w 2019 roku, a wygrała Finlandia 3:1. W 2020 roku mistrzostwa zostały odwołane z powodu pandemii. Ponieważ w ubiegłym roku nie rywalizowano w niższych dywizjach, to po łotewskim czempionacie żadna drużyna nie spadła z elity i żadna nie awansowała. Stawka uczestniczących drużyn zmieniła się jednak po wybuchu wojny na Ukrainie. Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) zdecydowała się wykluczyć Rosję i Białoruś, a ich miejsce zajęły Francja i Austria - dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny w światowym rankingu, poza tymi z elity. Tradycyjnie w imprezie zabraknie wielu gwiazd NHL. W kanadyjsko-amerykańskiej lidze trwa dopiero pierwsza runda fazy play off. W pierwszej części turnieju 16 zespołów zostało podzielonych na dwie grupy. Po cztery najlepsze awansują do ćwierćfinałów i dalej zmagania toczyć się będą systemem pucharowym. Najsłabsza drużyna w każdej grupie spadnie do Dywizji 1A. Biało-czerwoni w elicie ostatni raz występowali w 2002 roku. W kwietniu wywalczyli awans z trzeciego na drugi poziom rozgrywkowy.