Selekcjoner wziął udział w poniedziałkowej debacie poświęconej mistrzostwom i hokejowi. "Chcemy, by hokej się rozwijał. Zdajemy sobie sprawę z tego, że magnesem przyciągającym dzieci na lodowiska będzie zobaczenie reprezentacji w gronie najlepszych. Fakt, że zagramy u siebie doda nam tylko skrzydeł" - zadeklarował kapitan biało-czerwonych Marcin Kolusz. Sporą część dyskusji wypełniły sprawy finansowania hokeja. "Jeśli ktoś pochodzi z Tychów, to sport, hokej są bliskie jego sercu. Zależy nam, by skończyć ze wsparciem zrywami. Jestem zwolennikiem systemowego, strategicznego podejścia do finansowania sportu. I taką decyzję podjęliśmy bez względu na wynik mistrzostw, zwiększając środki na szkolenie dzieci i młodzieży z funduszu rozwoju kultury fizycznej. W zeszłym roku to było 1,9 mln, w tym roku hokej dostał prawie cztery miliony" - powiedział minister sportu i turystyki Witold Bańka. Poinformował, że wspólnie z resortem skarbu pracuje nad programem porządkującym wsparcie sportu przez spółki skarbu państwa. Prezes PZHL Dawid Chwałka apelował, by inwestować w lodowiska, bo w sytuacji regularnych problemów ze śniegiem, to sporty łyżwiarskie są zimową przyszłością w Polsce. Podkreślił wzrost zainteresowania mediów hokejem. "Kiedy dwa lata temu graliśmy w Wilnie w MŚ Dywizji 1 B pojechało tam dwóch polskich dziennikarzy, mimo że to przecież niedaleko. Dziś sala jest pełna. Jesteśmy w innym miejscu, chociaż nie można popadać w huraoptymizm. Tym niemniej pewna praca została wykonana. Będziemy walczyć o elitę nie po to, by zobaczyć jak tam jest, tylko, żeby grać z najlepszymi" - stwierdził Chwałka. Wiceprezydent Katowic Waldemar Bojarun podkreślił, że organizacja dużych imprez sportowych opłaca się miastu. "Takie turnieje przyciągają ludzi, wynik ekonomiczny zawsze jest dodatni, choć wydatki są duże. Zarabiają też hotele, restauracje. A Spodek to legendarne miejsce. Siatkarze wywalczyli tu mistrzostwo świata dwa lata temu. Podczas niedawnych ME piłkarzy ręcznych widownia się wypełniła, chociaż nie grali tu Polacy" - powiedział. O potrzebie szkolenia trenerów mówił z kolei czterokrotny olimpijczyk Henryk Gruth, od 20 lat pracujący w Szwajcarii. "Obserwuję polski hokej z zagranicy. Widzę, że coś drgnęło. Jest poprawa w lidze i w grze reprezentacji. Ale jesteśmy na początku drogi. Dla przykładu - w Lions Zurych trenuje 800 dzieci, mamy 37 drużyn, 7 lodowisk i budżet w wysokości 3 mln franków szwajcarskich. Ale wzorce szkolenia można przenieść" - wyjaśnił były reprezentant Polski. Dawny bramkarz biało-czerwonych Andrzej Tkacz przekonywał, by nie tracić z oczu trenującej hokej młodzieży rezygnującej z zajęć po skończeniu gimnazjum czy szkoły średniej, często z powodów finansowych. "Im dzieci są starsze, tym wydatki ze strony rodziców na uprawianie przez nie sportu rosną. Wiele rodzin sobie z tym nie radzi" - wyjaśnił Tkacz. Polacy w Spodku będą grali o awans i pieniądze, chociaż prezes Chwałka nie powiedział, o jakie. "Chłopcy muszą tę elitę czuć. W sytuacji awansu prestiż finansowy też musi być" - dodał. Podopieczni trenera Płachty ostatnie dni przed turniejem spędzają w Katowicach. W "małym Spodku" rozegrali dwa sparingi, pokonując Litwę 8:2 i Koreę Południową 3:0. Litwini grają w mistrzostwach Dywizji 1B w Chorwacji, natomiast Koreańczycy będą jednym z rywali Polaków w Spodku obok Włochów, Słoweńców, Austriaków i Japończyków. Awans wywalczy jedna lub dwie drużyny, ostatnia spadnie do Dywizji 1B. Kwestia promocji będzie zależała od miejsc, jakie w majowych MŚ elity w Rosji zajmą gospodarze kolejnych mistrzostw Francja i Niemcy.