Po lokowaniu mundiali w RPA, Rosji i Katarze, igrzysk w Chinach i Rosji, zdążyłem się już przyzwyczaić, że chęć łatwego zarobku wśród decydentów FIFA i MKOl-u jest tak duża, że nikt się tam nie ogląda na zakurzone i powoli zapominane wartości, jak poszanowanie prawa człowieka, życia ludzkiego, zachowanie integralności sąsiedzkich krajów itd. Miniony weekend przyniósł jednak dwa bulwersujące zjawiska ze światowego hokeja. Oto Kraków przegrał walkę o organizację przyszłorocznych mistrzostw świata zaplecza elity z ... Donieckiem. Pal licho, że ten Donieck miał już turniej MŚ w zeszłym roku, a w 2011 r. miał go Kijów. pal sześć, że w Doniecku panuje anarchia i niepokój. Traf sprawił, że nazajutrz po tym, jak ludzie Fasela ulokowali mistrzostwa na wschodzie Ukrainy, usłyszałem relację w RMF-ie właśnie z Doniecka. Wysłannik stacji robił wywiad z mieszkańcem Doniecka, który żalił się, że z chęcią zagłosowałby w ukraińskich wyborach prezydenckich, ale nie dość, że nie przywieźli kart do głosowania, to jeszcze nie ma spisu obywateli uprawnionych, aby to robić. Dla prezydenta Fasela nic to. - Nie mieszajmy sportu z polityką - powiedziałby pewnie Szwajcar. Nie przejęła go zapewne też informacja, że Donieck z całym okręgiem okrzyknęli się Noworosją. Ciekawe zatem, czy za rok hokejowa reprezentacja Ukrainy będzie zmuszona wystąpić z wnioskiem o wizy, by móc zagrać MŚ w Doniecku? Polityka twardej ręki IIHF-u to także finał MŚ w Mińsku, w którym Rosja pokonała Finów 5-2. Rosja z największymi gwiazdami w składzie - Owieczkinem, a później jeszcze Małkinem, była i tak wielkim faworytem do pokonania drugich i trzecich (w wypadku Kanady) składów. Oczekiwałem jednak, że wobec tego faktu nie będzie potrzebna żadna reżyseria w wykonaniu sędziów. Nieoczekiwanie jednak Fin -bitny naród (co pokazał w Wojnie Zimowej 1939 r.) - nie chciał wywiesić białej flagi, prowadził nawet 2-1, powodując podniesienie ciśnienia u siedzącego u boku Aleksandara Łukaszenki Władimira Putina. Z niezręcznej sytuacji (po igrzyskach w Soczi Rosjanie przegrywają drugi ważny turniej w hokeja w ciągu trzech miesięcy), wybawił IIHF sędzia, amerykański. Pan Keith Kaval pokazał, że ma nadprzyrodzony dar - widzi więcej. Przegapił wejście Jewgienija Małkina kijem trzymanym oburącz w twarz Erika Hauli, ale dopatrzył się wyimaginowanych przewinień Finów, po których grająca w przewadze "Sborna" strzeliła dwa ważne gole (na 1-0 i w podwójnej przewadze na 3-2 ). Prawdziwe mistrzostwo świata pokazali Szwedzi, który realizują transmisje z hokejowych MŚ. W przerwie w grze zaprezentowali zbitkę trzech poważnych błędów sędziego i jakże przykre dla Finów konsekwencje (gole dla Rosji). Na zakończenie tego obrazka Szwedzi, którzy znają się na hokeju, pokazali zbliżenie twarzy Ketiha Kavala. Brakowało tylko chmurki z napisem: "Czy te oczy mogą kłamać". Trafnie sytuację na antenie TVP Sportu skomentował Mariusz Czerkawski: "Sędziowie pokazują, że są w stanie wiele zrobi dla pokoju na świecie". - Nie mieliśmy prawa wygrać tego meczu - powiedział z wyrzutem do Fasela szkoleniowiec Finów Erkka Wsterlund. Sędziowanie finału i przyznanie Donieckowi, a nie Krakowowi przyszłorocznych MŚ Dywizji IA, to decyzje utrzymane w tym samym duchu. Dla IIHF-u o wiele istotniejsze jest prorosyjskie lobby na wschodzie Ukrainy (czy jak chcą separatyści w Noworosji), niż obudzenie potencjału hokejowego w dużym kraju, w sercu Europy, jakim jest Polska. Nowe miasto (pod Wawelem nigdy nie było hokejowych MŚ), piękna, nowa hala, lobbing władz PZHL-u - to wszystko dało tylko 11 głosów, podczas gdy Donieck poparło 14 ludzi, głównie z zarządu IIHF-u. Poznajmy tych państwa z imienia i nazwiska, przekazując gorące pozdrowienia z Polski: Rene Fasel (Szwajcaria), Horst Lichtner (Niemcy), Kalervo Kummola (Finlandia), Bob Nicholson (Kanada), Thomas Wu (Hongkong), Beate Grupp (Niemcy), Zsuzsanna Kolbenheyer (Węgry), Frank Gonzalez (Hiszpania), Christer Englund (Szwecja), Tony Rossi (USA), Henrik Bach Nielsen (Dania), Igor Nemeczek (Słowacja), Luc Tardiff (Francja), Władysław Tretiak (Rosja). Od czasów ś.p. Bogdana Tyszkiewicza Polska nie ma swego przedstawiciela we władzach IIHF-u. Nic dziwnego, że później przypadają nam w udziale jedynie turnieje pocieszenia (Euro Ice Hockey Challenge), ale nie zmienia to faktu, że nie powinniśmy przegrywać z Donieckiem. A wracając do nieszczęsnego finału z Mińsk Areny, nie dziwie się oburzeniu internautów z fińskiego portalu Suomi24. Jeden z nich - niejaki Greg - oskarża nawet arbitrów o to, że byli przekupieni przez Rosjan. "To obrzydliwe i nie ma nic wspólnego ze sportem" - argumentuje.