20 lutego 1992 roku, podczas igrzysk w Albertville, reprezentacja Polski w meczu o 11. miejsce pokonała Włochy 4-1. Ostatnia bramkę - w 46. minucie - strzelił dla biało-czerwonych napastnik Naprzodu Janów. To była druga bramka Janusza Adamca w tamtym spotkaniu. Kolejnej na igrzyskach nie zdobył już żaden reprezentant Polski. Paweł Czado: Gdy pan strzelał tamtego gola, nie przypuszczał chyba, że na kolejnego będziemy czekać tyle czasu? Ba, nadal na niego czekamy! Janusz Adamiec:- Tak! W życiu bym się tego nie spodziewał! Kiedy zdobywałem tamtą bramkę nawet w najgorszych snach nie przypuszczałem, że przez następne 30 lat polscy hokeiści nie pojadą na igrzyska olimpijskie. Byliśmy kilka razy z rzędu na kolejnych igrzyskach: w Sarajewie, Calgary i Albertville. Wydawało mi się wtedy, że nasza reprezentacja będzie grała również na kolejnych turniejach olimpijskich. Pamięta pan tamtego ostatniego gola wbitego Włochom?- Wie pan co? Szczerze mówiąc... nie pamiętam. Nie przywiązywałem do tamtego trafienia szczególnej wagi, ono o niczym nie przesądzało, jakoś tak trafiło na mnie i już (uśmiech). Chciałem tamtą bramkę nawet sobie przypomnieć, ale okazało się, że w telewizji ją... wykasowali (uśmiech). Nie ma jej na fragmentach taśmy, które zostały po tamtym meczu. Może chodziło o to żeby odczarować ten urok? (uśmiech)Nie pamięta pan więc czy strzał był z bliska czy może z daleka?- Kompletnie nic mi w głowie nie zostało. Finlandia została mistrzem olimpijskim zasłużenie Jakie ma pan wrażenia z turnieju hokejowego zakończonych właśnie igrzysk? - Świetne, to były rzeczywiście mecze na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że zwycięstwo Finów na tych igrzyskach jest zasłużone. Przepchnęli je ze Szwedami, z którymi przegrywali w trzeciej tercji 0-3 a wygrali po dogrywce 4-3. W efekcie awansowali do ćwierćfinału, pokonali Szwajcarów, Słowaków, wreszcie Rosjan. Prezentowali się jako drużyna najlepiej, wydawali mi się najbardziej zmotywowani, widać było u nich zaangażowanie, widać było, że trzymają się razem. U ruskich nie było widać takiej wspólnej pracy jak u Finów. Hokej od czasów kiedy pan grał zmienił się? - I to bardzo! Przede wszystkim jest znacznie szybszy. Nie ma już spalonego na czerwonej linii. Idzie akcja za akcję, raz w jedną, raz w drugą stronę. Kiedyś hokej był bardziej techniczny. Podanie, wyjście na pozycję było bardziej cyzelowane. Niech pan popatrzy jak teraz gra się pięciu na czterech. Dwa trzy, podania i strzał na bramkę. Trzeba przed bramkarzem grać, przeszkadzać mu, gra stała się zdecydowanie bardziej agresywna. Brązowy medal zdobyła Słowacja, która w kwalifikacjach wyeliminowała Polskę. Jak pan ocenia stan polskiego hokeja?- Przede wszystkim nie może być tak żeby w polskich drużynach grało tak wielu obcokrajowców. Oczywiście są oni wielką wartością, ale drużyna nie może składać się z nich w pełni. Nie może być tak, że ktoś ma pieniądze i sprowadzi sobie całą drużynę z zagranicznych zawodników. Gdzie mają terminować młodzi, zdolni? Ogrywać się szczebel niżej? Zagraniczni wartościowi zawodnicy są ważni, powinni być dla młodych wzorem, trzeba mieć od kogo się uczyć, podglądać jak strzela, jak podaje. Z mojej kariery zawodniczej pamiętam, że od zawodników ze Związku Radzieckiego mogliśmy się w polskiej lidze wiele nauczyć. Klasę prezentowali zwłaszcza obrońcy, potrafili idealnie zagrać na łopatkę kija. Warto było ich podpatrywać i cieszyć się gdy takie podania się dostawało. A jak taki Rosjanin mocno strzelał... Przyjemnie było patrzeć. Pozostaje nam szkolić a przede wszystkim stawiać na naszych chłopców. Powinno pilnować się proporcji miedzy obcokrajowcami i Polakami. Zagraniczni hokeiści to wartość dla naszej ligi, ale nie w takiej ilości jak teraz. No bo chciałbym, że kiedyś reprezentacja Polski znowu zakwalifikowała się wreszcie na igrzyska. Co u pana słychać? Wiem, że jest pan ciągle związany z Naprzodem Janów.- Naprzód to mój klub, grałem w nim 25 lat [18 sezonów w lidze, przyp. aut.]. Były momenty, że chciałem wyjechać zagranicę, ale zawsze coś stanęło na przeszkodzie... Janusz Adamiec: chciałby dobrze wyszkolić wychowanki W klubie zajmuję się dziś trenowaniem Kojotek, czyli juniorskiej żeńskiej drużyny Naprzodu. Przybywa nam tych dziewczyn, to roczniki od 2006 do 2010, wkrótce dojdzie rocznik 2011. W żaku starszym dziewczynki grały z chłopakami, oni grają inaczej. Kiedy mecz był zacięty a dziewczyny się stawiały, chłopcy od razu zaczynali grać ciałem, odpuszczali tylko kiedy wysoko prowadzili. Podjeżdżały mówiąc "trenerze, a oni grają ciałem!" No cóż... "Gramy w takiej lidze gdzie wolno grać ciałem. Też spróbuj, dociśnij go do bandy". Dziś moje dziewczyny nie grają już z chłopakami, udało się stworzyć ligę juniorek, tak żeby grały między sobą. Powstało to w tym sezonie. Jest drużyna z Janowa, Bytomia, Jastrzębia, jest też zespół zmiksowany, złożony z dziewczyn przyjeżdżających z Poznania czy Warszawy. Mecze są bardzo wyrównane, rozstrzygają się jedną lub dwoma bramkami, są dogrywki i karne. W reprezentacji Polski rozegrał pan oficjalnie 98 lub 99 meczów. Czuje Pan delikatny niedosyt? - Ależ ja rozegrałem ten setny mecz! Pamiętam, że zagraliśmy wtedy z Kanadą w Oświęcimiu. Nie mam pojęcia, z czego wynikają te nieścisłości. A choć niektórzy piszą , że tych meczów dla Polski mam 99, to zapewniam: wiem, że rozegrałem ich 100 (uśmiech).To być może dlatego, że wówczas statystyki nie były tak szczegółowo prowadzone na bieżąco. No właśnie: dla Naprzodu Janów rozegrał pan według statystyk 591 meczów i strzelił 297 bramek. Niewiele brakowało do 600 i 300... - W tamtym momencie tego nie wiedziałem, stało się do kilka lat później. Na bieżąco tego się nie liczyło.Marzenia na przyszłość? - Chciałbym dobrze wyszkolić te dziewczyny, którymi się zajmuję. Tak żeby w przyszłości, już wśród seniorek, walczyły o medale. rozmawiał: Paweł Czado *** Janusz Adamiec ur. 29.04.1962 r. w KatowicachKlub: Naprzód Janów (1972 - 97). 18 sezonów ligowych: 591 meczów i 297 goli. Reprezentacja: 99 (lub 100) meczów i 16 goli w latach 1982-1992. Trzykrotny olimpijczyk (1984, 1988, 1992), pięciokrotny uczestnik MŚ (1985, 1987, 1989, 1991, 1992), trzy razy zdobywał awans do grupy A. Sukcesy: dwukrotne wicemistrzostwo Polski (1989, 1992) i trzy razy brązowy medal MP (1982, 1986, 1987).