Różański doznał kontuzji w 20. sekundzie wyjazdowego meczu z Polonią Bytom. - Nikt mnie nie sfaulował, stało się to podczas jazdy na lodzie, chyba krzywo postawiłem nogę. Przeszył mnie ból. Natychmiast zjechałem do szatni. Udało się to zrobić jeszcze o własnych siłach - opowiada "Różak". Wstępnie wydawało się, że obejdzie się bez operacji. Kolano jednak spuchło Jarkowi do tego stopnia, że musiał poddać się zabiegowi artroskopii. Dokonano jej w nowotarskim szpitalu. - Mam zaufanie do lekarza klubowego Wojciecha Wolskiego, który podjął się dokonania zabiegu. Usunięto mi kawałek łąkotki. Postępy po tej operacji są coraz lepsze. Zaczynam chodzić i już nie kuleję - cieszy się Jarek. Ma nadzieję, że najdalej za dwa-trzy tygodnie wróci na lód. Różański trzyma też kciuki za innych kontuzjowanych kolegów po fachu. - Marcinowi Jarosowi pękła kość, noga trafiła do gipsu. Mam nadzieję, że szybko stanie na nogi - podkreśla Jarosław Różański.