Obie drużyny były szybkie i świetne technicznie, lecz siła fizyczna była domeną "Trzech Koron". Pod bandami ze znacznie niższych hokeistów "Suomi" po wejściach Szwedów robił się "pomidor". Z kolei w tercji gości "wieże" ze Szwecji robiły, co chciały, Finowie musieli uciekać się do trzymań, bądź zahaczań, by ich zatrzymać. W pierwszych dwóch tercjach gospodarze wykorzystali dwa okresy gry w przewadze. Najpierw, po faulu Melarta Henrik Sedin niemal nastrzelił krążek na Louiego Erikssona i Anttii Raanta był bez szans wobec uderzenia do pustej bramki. W II odsłonie na odsiadkę kary został wysłany Petri Kontiola, a H. Sedin uśpił czujność defensywy, zatrzymał się z krążkiem za bramką, wykorzystując fakt, że nikt go nie atakuje, po czym wyłożył "gumę" do stojącego trzy metry przed świątynią Raanty Erikssona, a ten wypalił pod poprzeczkę mówiąc Finom "pobudka"! We wcześniejszej fazie MŚ gwiazda Dallas Stars - Loui Eriksson nie miała z kim pograć, ale gdy do Szwedów dołączyli liderzy Vancouver Canucks - bracia Daniel i Henrik Sedinowie, powstał atak, jakiego "Trzy Korony" dotąd nie miały. Jednym z ojców szwedzkiego sukcesu był też bramkarz Jhonas Enroth, który obronił 30 strzałów, a zwłaszcza te przy stanie 1-0, gdy w połowie meczu "Suomi" osiągnął przewagę. W ostatniej minucie Finowie wycofali bramkarza, ale skarcił ich strzałem do pustej siatki Henrik Sedin. Szwedzi i Finowie w swych składach najwięcej mieli graczy z rodzimych lig (odpowiednio - 12 i 11), ale różnica między nimi wynikała z tego, że aż 9 zawodników "Trzech Koron" występuje w NHL (z ekipy "Suomi" tylko dwóch), a ta liga to wciąż znacznie wyższy poziom niż rosyjska KHL, w której występuje 9 Finów. Półfinał MŚ elity: Szwecja - Finlandia 3-0 (1-0, 1-0, 1-0) Bramki: 1-0 Loui Eriksson (10:33 H. Sedin, D. Sedin w przewadze), 2-0 Loui Eriksson (36:13 w przewadze H. Sedin, D. Sedin), 3-0 Henrik Sedin (59:37 L. Eriksson). Autor: Michał Białoński