W 25-osobowym składzie "Fińskich Lwów" znalazło się tylko dwóch zawodników z NHL i dwóch z AHL. Jest natomiast aż trzynastu z ligi krajowej. Pozostali to czterech z rosyjskiej ligi kontynentalnej KHL, trzech ze szwajcarskiej NLA i jeden ze szwedzkiej SHL. "W naszej drużynie trudno jest szukać znanych nazwisk, a w składzie dominują hokeiści, którzy zagrają na MŚ po raz pierwszy, w tym wszyscy trzej bramkarze" - skomentował kanał fińskiej telewizji YLE. Stacja podkreśliła, że co roku miliony Finów śledzą MŚ, więc i tym razem kraj jest pełen wiary w swój zespół. "Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia i ten turniej może być dla nas wielką sagą o kopciuszku, lecz skończy się raczej kompromitującym skokiem do wody na brzuch. Już w piątek trenera Jukkę Jalonena i jego zieloną i anonimową drużynę czeka pierwszy egzamin w spotkaniu z silną Kanadą" - oceniła YLE. Fińscy eksperci skomentowali skład drużyny jako "wręcz niewiarygodny", lecz przyznali, że po masowych odmowach hokeistów z NHL jest jedyny dostępny. "Jeżeli przed dwoma miesiącami ktoś by przedstawił tę konkretną listę nazwisk, to byśmy bardzo poważnie zapytali o stan psychiczny tej osoby" - powiedział jeden z nich. Trener reprezentacji Jukka Jalonen przyznał, że skład może szokować, lecz skompletował najsilniejszą drużynę z zawodników dostępnych do jego dyspozycji. - Jeżeli nie ma z czego wybierać, bierze się to, co można mieć. Rekordowo wielu z moich zawodników debiutuje w MŚ, lecz każdy hokeista grający w takim turnieju miał przecież kiedyś swój pierwszy raz. Dlatego muszę wierzyć w swoich podopiecznych, bo przecież nic innego mi nie pozostało - powiedział Jalonen. W historii MŚ Finlandia zdobyła dwa złote medale (1995 i 2011) oraz osiem srebrnych i trzy brązowe. Zbigniew Kuczyński