- Marcin nawet powiedział w szatni, że może mi ją oddać - śmiał się po meczu zadowolony Krzysztof Zapała. - Stworzyliśmy niezłą piątkę i rozegraliśmy dzisiaj naprawdę dobre spotkanie. Myślę, że na miarę naszych oczekiwań - ocenił hokeista Ciarko KH Sanok. - Skuteczność nas dzisiaj nie zawiodła, a poza tym zdecydowanie bardziej kontrolowaliśmy krążek niż w meczu z Litwą. - Z Krzyśkiem graliśmy razem w Podhalu i dobrze się znamy. Z resztą chłopaków zgrywamy się już od pewnego czasu, a ponieważ mamy głowy na karku, nasza gra powinna wyglądać coraz lepiej - powiedział Marcin Kolusz. "Biało-czerwoni" po dwóch pierwszych starciach mają komplet punktów i sześć wygranych tercji. To prawda, że graliśmy z najsłabszymi rywalami, ale mimo wszystko przed mistrzostwami taki początek turnieju bralibyśmy w ciemno. - Myślałem, że będzie dzisiaj trudniej, bo według mnie Estonia jest mocniejsza niż Litwa. Z drugiej jednak strony, też nie można powiedzieć, że było łatwo, bo do końca drugiej tercji wynik był na styku. Rafał Radziszewski znowu pomógł, a w trzeciej tercji Estończycy nie wytrzymali fizycznie. Czuli w kościach niedzielny mecz z Kazachstanem - przyznał "Kazek". Z konieczności całe spotkanie "Biało-czerwoni" grali na trzy piątki. Krzysztof Zapała nie widzi w tym problemu. - Ja nawet wolę tak grać, a myślę że większość hokeistów z polskiej ligi jest tego samego zdania. Lepiej wtedy utrzymać rytm meczowy. Pewnie, to jest turniej i może nadejść zmęczenie, ale przynajmniej ja na razie czuję się bardzo dobrze. Poza tym dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i nie boję się o to, że zabraknie nam sił - przekonywał bohater poniedziałkowego meczu. Jego formacja strzeliła dwie bramki na początku trzeciej tercji, ale jeden z najlepszych zawodników PLH podkreślał, że najbardziej zadowolony jest z gry w pierwszych dwóch częściach meczu. - Nastrzelaliśmy później goli, ale w końcówce pojawiła się nonszalancja i sporo żywiołowego hokeja - przyznał, a potwierdził to Krystian Dziubiński. - Niepotrzebnie pozwoliliśmy im strzelić dwa gole w końcówce. Ostatniego zdobył dla Estonii Dmitrij Suur, doskonale znany na polskich lodowiskach z gry w Wojasie Podhalu Nowy Targ, a w ostatnim sezonie w Ciarko KH Sanok. - Wiedzieliśmy, że z Polską będzie ciężko, bo wczorajszy mecz z Kazachstanem dużo nas kosztował, a połowa naszego zespołu to amatorzy, którzy łączą hokej z pracą zawodową. No i dzisiaj w trzeciej tercji zabrakło nam sił. Kto wygra mistrzostwa? Stawiam na Kazachstan, bo jest najmocniejszy, ale Polacy też mają szansę - powiedział obrońca, który po sezonie pożegnał się z klubem z Podkarpacia. - Jeszcze nie wiem, gdzie zagram w przyszłym sezonie. Agent szuka mi klubu. Mam dobre wspomnienia z Polski, ale ze względów rodzinnych chciałbym przenieść się do Anglii. Mimo wysokiego zwycięstwa, swojego zdania o Estończykach nie zmienił trener Wiktor Pysz. - To wcale nie jest słaby zespół. Proszę spojrzeć na skład, większość zawodników gra w ligach zagranicznych. Wygraliśmy dzisiaj, bo bardzo dobrze graliśmy w każdej strefie. Widać, że kondycyjnie zespół jest bardzo dobrze przygotowany do turnieju - podkreślił trener naszej kadry. We wtorek dzień przerwy i wiele wskazuje, że Wiktor Pysz da chłopakom odpocząć przed kluczowymi starciami z Ukrainą, Kazachstanem i Wielką Brytanią. Mirosław Ząbkiewicz, korespondencja z Kijowa