Hokeiści Cracovii zdobyli w Bytomiu Puchar Polski, już trzeci raz w historii. Te trzy sukcesy łączy postać trenera Rudolfa Rohačka, który pracuje w "Pasach" już ponad 17 lat, a na stałe mieszka w Ostrawie. Paweł Czado: Prof. Janusz Filipiak [obecny na finale właściciel Cracovii, przyp.aut.] jest zachwycony. Mówił mi, że po pierwszej tercji wszedł do szatni żeby was zmobilizować, ale drużyna wcale tego nie potrzebowała. Rudolf Rohaček, szkoleniowiec Cracovii: - Postawa profesora Filipiaka zawsze jest ważna, chce pokazać zawodnikom, że właściciel klubu stoi za nimi - w czasach dobrych i złych. Mobilizował chłopaków psychologicznie, ale tak jak pan powiedział: oni byli nastawieni tak, że było widać, iż chcemy zabrać ten puchar do Krakowa. Zdobył pan z Cracovią Puchar Polski po raz trzeci. Który triumf smakuje najlepiej?- Myślę, że zawsze ten ostatni (uśmiech). Bardzo się cieszę!Co może powiedzieć pan o finale? - W tym sezonie jest nowy zespół, zawodnicy muszą się zgrać, być perfekcyjnie przygotowani perfekcyjnie. A dziś to wszystko się zazębiło. Dobrze wytrzymaliśmy pierwszą tercję a - od pierwszej bramki w drugiej tercji mieliśmy, uważam, ten mecz pod kontrolą. W trzeciej tercji prezentowaliśmy odpowiedzialną grę od tyłu. Bardzo dobry bramkarz był dziś kluczem do sukcesu. Jest chemia w zespole, zagrała motoryka i przygotowanie. Przygotowywaliście w jakiś specjalny sposób do tego sezonu, bo Cracovia pod względem motorycznym wygląda świetnie. Kondycyjnie trudy tego turnieju wytrzymała bez zarzutu. W poniedziałek wieczorny mecz z Unią Oświęcim zakończony zwycięskimi karnymi, we wtorek zwycięski finał z Toruniem, w którym wyglądała lepiej od przeciwnika, który pierwszy mecz rozegrał wcześniej. - To są pewne wypracowane standardy. Rozmawiamy dużo z zawodnikami - co trenować, jak trenować, dlaczego trenować - po to żeby to rozumieli, byli przygotowani i chcieli to realizować. Idziemy w dobrym kierunku, potwierdziło to choćby właśnie zwycięstwo w Pucharze Polski.Fakt, że Puchar Kontynentalny przełożono ze stycznia na marzec [finalistami tych rozgrywek jest również Cracovia, która uzyskała kwalifikację dzięki zajęciu drugiego miejsca w krakowskim półfinale. O końcowy triumf zawalczy z duńskim Aalborg Pirates, kazachskim Saryarka Karaganda oraz białoruskim HK Homel, przyp. aut.] sprawia, że zespół będzie mocniejszy i będzie miał większe szanse na sukces? - Byliśmy przygotowani na termin styczniowy, chcieliśmy grać, nawet bez publiczności. Uważam, że może dojść do takiej sytuacji, że za dwa miesiące to w ogóle się nie odbędzie. Przecież nikt nie wie jaka będzie sytuacja w związku z pandemią. Proponowaliśmy żeby zorganizować ten finał w Krakowie nie byłoby to żadnym problemem, moglibyśmy też grać na Białorusi. Niestety - decyzje IIHF są takie, że turniej ma odbyć się marcu. Zobaczymy. Ta Cracovia jest bardzo międzynarodowa. Jak trzeba szybko coś przekazać - jak pan sobie radzi?- Oni już wiedzą. Przekazuję uwagi po polsku i w razie potrzeby grupka hokeistów od razu tłumaczy kolegom na rosyjski lub angielski. Informacja szybko rozchodzi się po drużynie, tak-tak-tak. Ten zespół wygląda tak jakby już pan chciał czy oczekuje pan jeszcze wzmocnień?- Mamy parę, może nie słabych, ale słabiej obsadzonych pozycji. Będziemy jeszcze szukali zawodników. rozmawiał i notował: Paweł Czado